Niby cały czas coś robię, a efekty jakieś takie marne :(.
W ostatnim czasie pofarbowałam trochę czesanki (merynos superwash) na kolor zielony i turkusowy, a potem wymieszałam je na grzebieniu, dodając nieco tencela (na którego do tej pory jakoś nie miałam pomysłu). W efekcie powstały takie roladki:
To co widać na zdjęciu to jedynie połowa - mam tego ok. 200 g. Kolorystycznie bardzo mi się podoba :). Mam nadzieję, że gotowa nitka też mnie nie rozczaruje.
Poza tym udało mi się skończyć - zaczęty jeszcze w zeszłym roku - szal baktus. Długo go dziergałam, bo była to robótka "wyjściowa" - dziergałam go głównie w poczekalni u dentysty :). Wreszcie wczoraj zmobilizowałam się, skończyłam go i oto jest:
Kolory najbardziej zbliżone do rzeczywistości są na tym zdjęciu:
Wyszedł całkiem spory i można się nim pięknie opatulić :). Ponieważ został mi jeszcze jeden motek tej włóczki, postanowiłam połączyć ją z granatową włóczką i wydziergać czapkę do kompletu. Może zdążę przed końcem zimy ;)).
Na drutach mam nadal sweter z Alpaki Drops'a - ma już rękawy i brakuje mu jakieś 15 cm na długość. Dzierganie niestety idzie mi wolno, bo oczek na drutach jest już całkiem sporo, a co kilka rzędów zwiększam ich ilość o kolejne 4. Na razie prezentuje się tak:
Kolor w rzeczywistości jest ciemniejszy, a nie tak wściekle różowy jak na zdjęciu.
Pewnie tego swetra byłoby znacznie więcej, gdyby nie książki, które ostatnio czytałam i mocno mnie wciągnęły. A że nie potrafię jednocześnie czytać i dziergać, więc efekty jak widać.
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie i ciepło w tę mroźną niedzielę - z nadzieją, że w przyszłym tygodniu mróz nieco odpuści :).
W ostatnim czasie pofarbowałam trochę czesanki (merynos superwash) na kolor zielony i turkusowy, a potem wymieszałam je na grzebieniu, dodając nieco tencela (na którego do tej pory jakoś nie miałam pomysłu). W efekcie powstały takie roladki:
To co widać na zdjęciu to jedynie połowa - mam tego ok. 200 g. Kolorystycznie bardzo mi się podoba :). Mam nadzieję, że gotowa nitka też mnie nie rozczaruje.
Poza tym udało mi się skończyć - zaczęty jeszcze w zeszłym roku - szal baktus. Długo go dziergałam, bo była to robótka "wyjściowa" - dziergałam go głównie w poczekalni u dentysty :). Wreszcie wczoraj zmobilizowałam się, skończyłam go i oto jest:
Kolory najbardziej zbliżone do rzeczywistości są na tym zdjęciu:
Wyszedł całkiem spory i można się nim pięknie opatulić :). Ponieważ został mi jeszcze jeden motek tej włóczki, postanowiłam połączyć ją z granatową włóczką i wydziergać czapkę do kompletu. Może zdążę przed końcem zimy ;)).
Na drutach mam nadal sweter z Alpaki Drops'a - ma już rękawy i brakuje mu jakieś 15 cm na długość. Dzierganie niestety idzie mi wolno, bo oczek na drutach jest już całkiem sporo, a co kilka rzędów zwiększam ich ilość o kolejne 4. Na razie prezentuje się tak:
Kolor w rzeczywistości jest ciemniejszy, a nie tak wściekle różowy jak na zdjęciu.
Pewnie tego swetra byłoby znacznie więcej, gdyby nie książki, które ostatnio czytałam i mocno mnie wciągnęły. A że nie potrafię jednocześnie czytać i dziergać, więc efekty jak widać.
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie i ciepło w tę mroźną niedzielę - z nadzieją, że w przyszłym tygodniu mróz nieco odpuści :).