wtorek, 27 marca 2012

Kolejny eksperyment ...

... i kolejne niespodzianki. Tym razem wzięłam się za farbowanie czesanki. Na pierwszy ogień poszła czesanka 56's English. Dodałam turkusowego, granatowego i nieco zielonego barwnika i czekałam cierpliwie co z tego wyniknie. Tym razem barwniki wchłonęły się całkowicie i woda w garnku była czysta. Niestety po wyjęciu czesanki okazało się, że spora jej część w ogóle nie złapała barwnika :(. Wyglądało to okropnie! Niewiele myśląc (i tak lekko już podłamana) rozrobiłam resztę zielonego barwnika, wlałam do gara i do tego wrzuciłam ponownie czesankę. Przypuszczałam, że otrzymam znowu zieloności w różnych odcieniach i tu spotkała mnie kolejna niespodzianka. To co tym razem otrzymałam, po wyschnięciu wyglądało tak:

Dominował turkus, granat i popielaty błękit. Zieleń też była, ale głównie tam gdzie "chwyciła" za pierwszym razem.
Bardzo byłam ciekawa co mi z tego wyjdzie po uprzędzeniu :). Dlatego też ostatni weekend spędziłam głównie przy kołowrotku :). A oto efekty:
- tak wyglądało na szpulce

- a tak wygląda już gotowa wełna



Muszę przyznać, że efekt końcowy podoba mi się :).
Mam tej wełny 200 g, około 540 m. Na kamizelkę powinno wystarczyć :).
Coś mi dzisiaj blogger fiksuje więc nie będę się więcej rozpisywać. Mam tylko nadzieję, że uda mi się tego posta opublikować :).
Miłego popołudnia!

sobota, 17 marca 2012

Pierwsze farbowanie

Zabierałam się do tego jak pies do jeża, ale wreszcie się odważyłam ;). Na pierwszy ogień poszła stara owcza wełna w naturalnym kolorze. Na czymś w końcu trzeba się uczyć, a w razie kompletnej klapy strata nie byłaby taka dotkliwa ;)).
Efekt końcowy okazał się kompletnie różny od zamierzonego, ale gdy się już z nim nieco oswoiłam, to nawet zaczęła mi się ta wełna podobać :). Zamiast niebieskości z odrobiną zieleni, mam wiosenne zielenie z odrobiną niebieskiego :)). Aparat te niebieskości jakoś widzi, moje oko widzi głównie melanż zieleni ;)).

Po przewinięciu w kłębki wygląda nieco lepiej :)

No ale nie byłabym sobą, gdybym od razu nie wypróbowała jak się te kolory układają w robótce. Dzięki temu mam już jedną skarpetkę. Druga do pary powstanie wkrótce :).

Muszę przyznać, że skarpetka mi się podoba! Tak więc wełna się nie zmarnuje, a ja - mimo pewnego niepowodzenia - sporo się przy tym nauczyłam :)). Wiem już jakie błędy popełniłam i postaram się je wyeliminować następnym razem. Przede wszystkim jednak, oswoiłam się nieco z tym procesem i już mnie tak to farbowanie nie przeraża ;)). Będą więc kolejne eksperymenty! Tym razem do gara powędruje czesanka. Już jestem ciekawa co mi z tego wyjdzie ;)).
Udanego weekendu Wam życzę :).

sobota, 10 marca 2012

Różności

Chyba dopadło mnie zmęczenie wiosenne, bo weny do pisania nie mam wcale :(. Na szczęście robótkowo coś się jednak ostatnio działo :).
Uprzędłam kolejne wełenki.
Pierwsza była ciemnobrązowa, z czesanki, którą dostałam w prezencie od Asi.

Na zdjęciu wyszła niemal czarna, ale uwierzcie mi na słowo - to jest ciemny brąz. Nie wiem z jakich to owieczek, na pewno jednak z rodzimych :). Wełna jest nieco szorstka i podgryzająca. Jeszcze nie wiem co z niej zrobię - pewnie poczeka do następnej zimy, bo na wiosenne wyroby raczej się nie nadaje :).
Kolejną wełną był merynos z farbowanej czesanki kupionej u Crafttrioszek.


Aparat jak zwykle nieco przekłamuje kolory - czesanka była w kolorach bordo, czerwień i pomarańcz. Też jeszcze nie wiem na co ją przerobię, ale z pewnością coś wymyślę :).
Powstała też kolejna para skarpetek - tym razem z włóczki skarpetkowej "Sirmione", kupionej dosyć dawno temu w Lidlu. Wreszcie się doczekała ;)).

I na koniec coś z zupełnie innej beczki :). Tydzień temu odwiedziły mnie Lucynka i Poohatka. Oprócz gadania i śmiechu popracowałyśmy też twórczo. Tym razem wybór padł na decoupage - każda z nas robiła bransoletkę i kolczyki. Mój komplet prezentuje się tak:

Proszę o wyrozumiałość, bo jest to moja pierwsza praca wykonana tą techniką. Poza tym na żywo prezentuje się lepiej niż na tym zdjęciu :).
I to by było na tyle :). Na kołowrotku przędzie się kolejna czesanka, a w łazience suszy się moja pierwsza, własnoręcznie pofarbowana wełna. Ale o tym następnym razem ;)).
Miłego weekendu :).