Wydziergałam sobie ciepłą czapkę :)
Syn zrobił mi w niej kilka zdjęć, w różnych miejscach i przy różnym oświetleniu. Na każdym z tych zdjęć czapka ma inny kolor, niestety żadne nie oddaje tego prawdziwego :(. To zdjęcie wydawało mi się najbliższe oryginału. Musicie mi uwierzyć na słowo, że czapka ma przepiękny, głęboki, rubinowy kolor z lekkim połyskiem, który zawdzięcza pięknej wełnie.
Wydziergałam ją z 100% wełny wensleydale, uprzędzionej przez Laurę.
Druty 4 mm - nie chciałam, żeby wyrób był za bardzo przewiewny :).
Czapka nie była jeszcze prana, więc oczka nie są równe. Po pierwszym praniu wszystko się wyrówna, ale na razie prać jej nie zamierzam :).
Teraz na drutach mam prościutkie wdzianko z tej samej wełny, a w głowie pomysły na dwa kolejne udziergi :). Oby tylko czasu i zapału mi wystarczyło :)).
Miłego wieczoru :)
bardzo fajna i wzór mi się podoba, pozwolę sobie skorzystać, jak znajdę chwilę i podokańczam to co mam pozaczynane...pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńFrasiu - ślicznie!!! A u mnie lato jeszcze, właśnie halkę uszyłam do sukienki szydełkowej :))))
OdpowiedzUsuńJolajka - korzystaj do woli! Wzór bardzo prosty i całkiem twarzowy, a ja z reguły w żadnej czapce się sobie nie podobam :))
OdpowiedzUsuńKankanko - no to niech to lato jeszcze długo trwa, żebyś miała okazję pochodzić w tej sukience :)). Moja czapka może sobie czekać w szafie ;)).
Bardzo ładna i bardzo ciekawy wzór:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
czapka wygląda super! bardzo mi się podoba jej wzór, czy sama go wymyśliłaś? jest bardzo fajna podziwiam!
OdpowiedzUsuńOgrodniczka - dziękuję :)
OdpowiedzUsuńNietylkoSZALenstwo - pomysł na taką czapkę zaczerpnęłam z internetu. Gdzieś na jakimś zdjęciu widziałam podobną i spodobała mi się :). Natomiast dobór warkocza, ilości oczek itp. to już moja radosna twórczość :)).
Piękna, teraz już jesteś dobrze przygotowana do zimy.
OdpowiedzUsuńBardzo ładna.Ale moja radosna twórczość niestety chyba by próby nie wytrzymała.Ale kieeeedyś czapki robiłam.Głównie pilotki:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Frasiu - super! Nie cierpię czapek jak zarazy! Zakładam dopiero jak termometr za oknem krzyczy mi, że jest minus 10. Mniej - nie ma bata! kaptur ma wystarczyć ;-)
OdpowiedzUsuńJak ją zrobiłaś? W całości, czy ma szew? Bardzo mi się podoba!! Naprawdę - mimo mojej awersji do okryć głowy :-)
Bardzo ładna,piękny kolor!!!
OdpowiedzUsuńczapka super,kolor też świetny. W tym roku na pewno zima Cię nie zaskoczy.
OdpowiedzUsuńJak ją robiłaś, jest bardzo ciekawie zrobiona?
Pozdrawiam
hand made by pstro - przynajmniej jeśli idzie o okrycie głowy :))
OdpowiedzUsuńJuta - ja tam wierzę w Twoje możliwości! Gdybyś tylko spróbowała na pewno zrobiłabyś świetną czapkę :).
Ata - ja też nie znoszę czapek i w żadnej się sobie nie podobam, ale noszę je, bo mam bardzo wrażliwe uszy. Taką czapkę robi się bardzo prosto. Najpierw robisz prostokąt z warkoczem, po bokach przerabiając po kilka oczek ściegiem francuskim - imituje ściągacz i zapobiega zwijaniu się robótki. Gdy ma już odpowiednią długość (równą obwodowi głowy) zszywasz go. Następnie z jednego boku nabierasz oczka i przerabiasz w okrążeniach prosto. Gdy czapka ma już odpowiednią wysokość to w kilku miejscach (u mnie w 6) umieszczasz markery i ujmujesz oczka, przerabiając po dwa razem za markerem (w każdym rzędzie). Przez ostatnie 6 oczek przeciągasz nitkę i czapka gotowa :)). Jak będziesz chciała dokładniejszy opis to daj znać - prześlę Ci na maila :)
Anka - dziękuję :). Kolor ma faktycznie przepiękny, czego zdjęcie niestety nie oddaje :(.
Appolinar - właśnie powyżej opisałam w skrócie jak ją robiłam :)). Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńO matulu... Muszę się przespać z problemem, bo dziś tylko przecinki zrozumiałam :-D
OdpowiedzUsuńpiękna! i bardzo się cieszę, że spojrzałam w komentarze, bo chyba skorzystam z przepisu :)
OdpowiedzUsuńBardzo ładna czapka i mam tylko nadzieję że nie podgryza.
OdpowiedzUsuńCoraz więcej czapek pojawia się już na blogach, czyli idzie zima... Twoja bardzo mi się podoba:)
OdpowiedzUsuńAta mnie rozwaliła:)))
OdpowiedzUsuńTylko przecinki, no ja cieee!:)
Ja też dojrzewam do Laurowych wensów i innych merynosów - za długo w szafie leżakują.
Buziaki:*
Ata - :-DD
OdpowiedzUsuńKlaudyna - cieszę się, że pomysł Ci się podoba :). A w komentarzach czasem jest ciekawiej niż w notce ;))
Makramka - w głowę mnie nie podgryza, ale podejrzewam, że gdybym z tej wełny zrobiła szalik lub golf, to jednak troszkę by podgryzała (szyję mam bardziej wrażliwą) :)
Fouzune - mam nadzieję, że ten wysyp czapek na blogach nie zwiastuje długiej i mroźnej zimy ;)))
Dorotko - no, mnie też ;))), tym bardziej, że tych przecinków naliczyłam "aż" 4. Mam nadzieję, że po przespaniu się z problemem zrozumie więcej ;)). A do Laurowych wełen dojrzewaj i to szybko, bo Ci się w czasie remontu zakurzą ;). Jesień sprzyja takim robótkom, więc jestem pewna, że wkrótce pokażesz nowe udziergi :). Buziaki :*
faktycznie czas już pomyśleć o czapce, niewiem czy i ja nie podpatrzę wzoru bo pomysł mi się spodobał ,czapcia też :D
OdpowiedzUsuńŚliczna!!!I ten kolor taki ciekawy!Pewnie zima już Ci niestraszna?Buziaczki:)
OdpowiedzUsuńświetna, choć nie widać twarzy, to widać, że twarzowa! :)
OdpowiedzUsuńAnna - podpatruj na zdrowie :), ranki już coraz chłodniejsze :).
OdpowiedzUsuńLucynka - no nie jestem pewna, czy nawet ta czapka zdoła zmienić mój stosunek do zimy. Jakoś nie mogę pokochać tej pory roku ;). Buziaki :*
Dziergam Sobie - :))) Dzięki :)
Fajnie Ci wyszła. Ja czapek nie noszę i nie robię, ale u innych podobają mi się. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńOooo, kochana, zakurzyć to się nie zakurzą, zabezpieczyłam jak nie wiem co!
OdpowiedzUsuńOtuliłam, zadbałam, zafoliowałam - innej opcji nie było:)
U mnie już kują, a mnie tam nie ma!
Chyba zwieje na chwilkę z roboty, żeby zobaczyć:)
Hobbytka - dziękuję :)
OdpowiedzUsuńDorotko - no co Ty, do tego bałaganu chcesz uciekać???. Ja na Twoim miejscu zostałabym dzisiaj dłużej w pracy ;))).
No i piknie :) liczę na poznanie empiryczne, czytaj: zmacanie :D Tak się zastanawiam, czego masz więcej - czapek, czy chust...? Chusty chyba jeszcze wygrywają? ;)
OdpowiedzUsuńPoohatko - chust mam zdecydowanie więcej :))). A czapkę będziesz mogła sobie macać do woli :)).
OdpowiedzUsuńNo i co się tu ze starszej pani nabijają???
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam, zrozumiałam i poproszę o dokładniejszy przepis. Może się zmobilizuję i strzelę Ani czapę. Z Laurkowej włóczki ;-PP
A co!!
Jak wszyscy, to babcia też! :-D
Ata - masz rację! Starszym paniom należy się szacunek, a nie naśmiewanie z nich ;)). Prześlę Ci dokładną rozpiskę mailem, ale dopiero jutro bo dzisiaj już padam na nos. Dobranocka już dawno była więc najwyższa pora iść grzecznie spać ;))).
OdpowiedzUsuńFrasiu! Spoko! Nie pali się! Ania jak i ja - czapek unika i do połowy zimy chodzi z gołą głową jako i ja. Ew. tylko opaskę na uszy wdzieje jak z zajęć na basenie wychodzi ;-)
OdpowiedzUsuńBranoc! :-)
śliczna jest ta czapka :))
OdpowiedzUsuńja myślami uciekam od zimy...a tu mnie zastrzeliłaś....faktycznie zima już tuż tuż...a ja nie mam pomysłu co na głowę zimą założę
OdpowiedzUsuńczapeczka wyszła Ci ślicznie! jak wszystko zresztą :))
Violetta666 - dziękuję :)
OdpowiedzUsuńNika - ja też nie lubię zimy i wcale nie pogniewałabym się, gdyby w ogóle nie przyszła :). Niestety jest to tak mało prawdopodobne, że wolałam się jednak przygotować ;)). :*
Ja to tylko kominy używam, bo w każdej, naprawdę każdej czapce wyglądam, jak kupka nieszczęścia. Ale Twoja czapula super, więc sobie jeszcze ją popodziwiam :-)
OdpowiedzUsuńFaktycznie raczej taka czapka na lato to chyba nie bardzo się przyda. Na pewno jeszcze masz coś ciekawego w swoich kolekcjach :) Mój mąż całkiem niedawno otrzymał ode mnie kaszkiet z https://hatfactory.pl/30-kaszkiety i widzę, że bardzo on mu się podoba.
OdpowiedzUsuń