Mam wreszcie zdjęcia spódniczek, które uszyłam w ostatnim czasie. Każda z nich pochodzi z recyklingu :).
Na początek spódniczka, której zajawkę pokazywałam w poprzednim poście. W swoim poprzednim wcieleniu też była spódnicą - kupiłam ją w szmateksie kilka lat temu za 1,- zł. Była za duża, suto marszczona w pasie i miała dziurę przy szwie bocznym, ale bardzo spodobał mi się materiał, z którego była uszyta. Początkowo myślałam, że materiał wykorzystam do uszycia czegoś zupełnie innego, niestety wzór na nim jest tak skonstruowany, że nadaje się jedynie na kloszową spódnicę - pasy wzoru rozszerzają się ku dołowi tworząc klosz. Przycięłam więc nieco boki, żeby pozbyć się dziury, a w miejsce paska przyszyłam szeroką gumkę (też z bardzo starych zapasów). Gotowa spódnica na ludziu prezentuje się tak:
Do zdjęć założyłam pasek, bo ja kocham paski :).
Kolejna spódniczka w poprzednim wcieleniu była sukienką na ramiączkach. Niestety zrobiła się przyciasna, a i fason niezbyt mi już odpowiadał. Obcięłam więc górę, doszyłam pasek, w który wciągnęłam gumkę i mogę znowu nosić :)).
Ostatnią spódniczkę uszyłam już od podstaw, z materiału, który kiedyś był poszwą na kołdrę :). Też kupiony kilka lat temu w szmateksie za 1,- zł - naprawdę żałuję, ze ten sklep już nie istnieje :(.
Fason już sprawdzony, tylko tym razem po raz pierwszy uszyłam spódnicę bez paska. Muszę sprawdzić, która wersja będzie się lepiej nosić :).
Spódnica oczywiście na podszewce, żeby się lepiej nosiła :).
Materiału było sporo, więc skroiłam jeszcze - najprostszą z możliwych - bluzeczkę. Chciałam wypróbować wykrój z Burdy - gdyby źle wyszło nie byłoby mi żal :). Bluzeczka razem ze spódnicą może udawać sukienkę:
I to by było na tyle :). Mam nadzieję, że Was nie zanudziłam :). Ciekawe, że mimo tylu nowych uszytków moje zapasy materiałów wcale widocznie nie zmalały, hmmm ....
Marzy mi się jeszcze uszycie sukienki, ale kiedy to nastąpi naprawdę nie wiem.
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie :))
Na początek spódniczka, której zajawkę pokazywałam w poprzednim poście. W swoim poprzednim wcieleniu też była spódnicą - kupiłam ją w szmateksie kilka lat temu za 1,- zł. Była za duża, suto marszczona w pasie i miała dziurę przy szwie bocznym, ale bardzo spodobał mi się materiał, z którego była uszyta. Początkowo myślałam, że materiał wykorzystam do uszycia czegoś zupełnie innego, niestety wzór na nim jest tak skonstruowany, że nadaje się jedynie na kloszową spódnicę - pasy wzoru rozszerzają się ku dołowi tworząc klosz. Przycięłam więc nieco boki, żeby pozbyć się dziury, a w miejsce paska przyszyłam szeroką gumkę (też z bardzo starych zapasów). Gotowa spódnica na ludziu prezentuje się tak:
Do zdjęć założyłam pasek, bo ja kocham paski :).
Kolejna spódniczka w poprzednim wcieleniu była sukienką na ramiączkach. Niestety zrobiła się przyciasna, a i fason niezbyt mi już odpowiadał. Obcięłam więc górę, doszyłam pasek, w który wciągnęłam gumkę i mogę znowu nosić :)).
Ostatnią spódniczkę uszyłam już od podstaw, z materiału, który kiedyś był poszwą na kołdrę :). Też kupiony kilka lat temu w szmateksie za 1,- zł - naprawdę żałuję, ze ten sklep już nie istnieje :(.
Fason już sprawdzony, tylko tym razem po raz pierwszy uszyłam spódnicę bez paska. Muszę sprawdzić, która wersja będzie się lepiej nosić :).
Spódnica oczywiście na podszewce, żeby się lepiej nosiła :).
Materiału było sporo, więc skroiłam jeszcze - najprostszą z możliwych - bluzeczkę. Chciałam wypróbować wykrój z Burdy - gdyby źle wyszło nie byłoby mi żal :). Bluzeczka razem ze spódnicą może udawać sukienkę:
I to by było na tyle :). Mam nadzieję, że Was nie zanudziłam :). Ciekawe, że mimo tylu nowych uszytków moje zapasy materiałów wcale widocznie nie zmalały, hmmm ....
Marzy mi się jeszcze uszycie sukienki, ale kiedy to nastąpi naprawdę nie wiem.
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie :))
Fajne... chyba najbardziej podoba mi się ostatnia jako sukienka...
OdpowiedzUsuńMi chyba też :))
UsuńCzy ja czasem nie znam materiału z kompletu ostatniego? :)
OdpowiedzUsuńW tej kloszowej spódnicy wyglądasz, jakbyś miała zaraz w Mazowszu zatańczyć - takie skojarzenia mam :)
W ogóle zazdroszczę umiejętności "tu skrócę, tam przytnę, tu wytnę" i jest cudo zdatne do noszenia :)
Owszem, znasz - to ten sam :)).
UsuńW zasadzie to ja nie lubię przeróbek. Wolę coś uszyć od początku do końca, tak jak tę ostatnią spódnicę, ale chciałam się pozbyć leżących bezużytecznie materiałów. Dałam im drugą szansę, a za jakiś czas wyrzucę już bez żalu :)).
tak, tak ;) tu mazowsze, zaraz potem mała dziewczynka z falbankami a chwilę później elegancka dama ;)
OdpowiedzUsuńteż zostaję fanką kompletu-sukienki.
mam tylko WIELKĄ PROŚBĘ: nie obcinaj sobie głowy!!!! plizzzzz
Wszak kobieta zmienną jest, nieprawdaż? ;))). Szczerze mówiąc to ja najlepiej się czuję (i najczęściej chodzę) w prostych, krótkich spódnicach, takich jak ta ostatnia. Ale od czasu do czasu nachodzi mnie chęć na odmianę i wtedy chętnie zakładam szerokie, "zamaszyste" spódnice. W młodości uwielbiałam takie, najlepiej jak były z całego koła - widać nie do końca jeszcze z tego wyrosłam ;))).
UsuńGłowę nadal mam na miejscu, ale zdecydowanie nie nadawała się do pokazania ;))
Och Kochana są rzeczy, z których się nigdy nie wyrasta.A nawet z upływem czasu coraz bardziej za nimi tęskni:)))))Wiem co piszę:)
OdpowiedzUsuńWszak miłość do pasków i "zamaszystych spódnic" pozostanie mi do końca życia.Natomiast ubieranie się pozostało mi w spódnice takie jak na ostatnim zdjęciu. Podobają mi się wszystkie uszyte przez Ciebie kreacje,ale najbardziej ta ostania w wersji sukienki.
Serdeczności posyłam.
No to mnie pocieszyłaś, że nie tylko ja tak mam ;))).
UsuńWidzę, że najbardziej wszystkim podoba się ostatni zestaw. To mi nasunęło pewnien pomysł - po co mam się męczyć z dopasowywaniem sukienek do mojego mikrego wzrostu? Uszyję sobie spódnicę i (z tego samego materiału) pasującą do niej górę i bedę miała dwuczęściową sukienkę ;). Na dodatek każdą z części będzie można nosić też do innych rzeczy. Muszę to dobrze przemyśleć :)).
Tak naprawdę to już sukienkę uszyłaś,tak ostatnia kreacja zupełnie na sukienkę wygląda:))Fajne są taki metamorfozy starych rzeczy,zwłaszcza że powstają fajne nowe:))
OdpowiedzUsuńFaktycznie :))). Co więcej - spodobał mi się ten pomysł i może będzie powtórka, ale już z innego materiału i może z inną górą :).
UsuńJa przez Ciebie czuję taką marność nad marnościami z powodu braku umiejętności krawieckich, że aż boli :)
OdpowiedzUsuńJak nic muszę poćwiczyć bo w jakąś depresję wpadnę - dopiero czytałam, że kroiłaś tą materię a tu już gotowe rzeczy, ja pewnie tygodniami bym nad tym medytowała czy aby dobrze kroję:))
Bardzo mi się podoba, wszystko ale szczególnie ta ostatnia spódnica - ołówkowa z kwieciem od dołu - coś pięknego :D
Uściski
O czym Ty kochana piszesz? Jaka marność? :))) Uwierz, że moje umiejętności krawieckie są dosyć kiepskie. Uczyłam się sama na własnych błędach, korzystając z gotowych wykrojów Burdy. Nawet nie wiem czy to moje szycie jest zgodne z zasadami sztuki krawieckiej. Wiem jedno - w uszytych przez siebie ubraniach mogę chodzić i wytrzymują lata, czego nie mogę powiedzieć o niektórych ubraniach ze sklepu :)).
UsuńJestem pewna, że z szyciem spokojnie dałabyś sobie radę, gdybyś tylko troszkę poćwiczyła :). Nie wiem tylko czy to zajęcie spodobałoby Ci się, ale to już zupełnie inna sprawa ;)). Ściskam serdecznie :).
ależ mi się podoba ostatni zestaw,superrrr!! :)
OdpowiedzUsuńCieszę się bardzo :)))
UsuńMnie też najbardziej się spodobał komplet, co udaje sukienkę :) Materiał piękny :) Też bym chciała mieć takie niespożyte zapasy :D Buziaki
OdpowiedzUsuńNo popatrz jaka zgodność w upodobaniach :)). Ale jakoś wcale mnie to nie dziwi ;)).
UsuńCo do materiałów to rozejrzyj się u siebie - może znajdziesz gdzieś jakiś szmateks, w którym sprzedają nie tylko ciuchy, ale i materiały, zasłony itp. Ja większość swoich najładniejszych materiałów kupiłam właśnie w takim sklepie. Niestety w mojej okolicy były tylko dwa takie i żaden już nie istnieje :(.
Śliczne kreacje uszyłaś.Nie wszyscy mają takie zdolności.Elegancko wyglądasz.Pozdrawiam gorąco.
OdpowiedzUsuńDziękuję pięknie :)
UsuńNo żesz się ludź zestroił ;-) Komplecik wymiata :-)
OdpowiedzUsuńA któż ludziowi zabroni? ;)))) Dzięki serdeczne :).
UsuńPięknie Ci idzie to szycie :))) mnie jakoś maszyna nie lubi... pozdrawiam serdecznie Viola
OdpowiedzUsuńDziękuję :)). Może maszyna Cię nie lubi (chociaż w to wątpię), za to szydełko i druty z pewnością Cię kochają :))
UsuńAle mam opóźnienia! Jestem miłośniczką kwiatków wszelakich, ale Frasiu, zmiłuj się, ta kloszowa jest za długa. Ładna, ale za długa. Ty świetnie wyglądasz w tej najkrótszej, a z bluzeczką z tej samej materii to już jest mistrzostwo świata. Ja wiem, podobno w pewnym wieku już nie wypada pokazywać kolan. Ale jeśli ktoś ma takie kolana jak Ty, to czemu nie wypada? W białej falbaniastej też Ci fajnie, tak bardzo dziewczęco i niewinnie.
OdpowiedzUsuńCałusy!
Aldonko, dziękuję serdecznie za tyle miłych słów :). Ta kloszowa jest taka długa z mojego czystego lenistwa. Nie lubię przeróbek, więc staram się je minimalizować, dlatego też wykorzystałam w niej oryginalne podłożenie. Mogłam ją co prawda skrócić od góry, ale wtedy byłaby za bardzo przymarszczona w pasie, a na tym zupełnie mi nie zależało :). Najważniejsze, że nosi się świetnie, jest przewiewna i nawet specjalnie mocno się nie gniecie - miałam ją wczoraj w pracy :). Dzisiaj założyłam tę białą i zobaczę czy też będę z niej tak zadowolona. Buziaki :*
UsuńDziękuję :)).
OdpowiedzUsuńPięknie sobie potrafisz zrecyklingować ciuszki :) Ta ostatnia ,którą pokazujesz jest prześliczna. Niczym z wybiegu modowego. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńDziękuję serdecznie :). W tym ostatnim zestawie byłam dzisiaj w pracy i muszę powiedzieć, że wzbudził zainteresowanie koleżanek :)). Każdej wydawało się, że to sukienka. A ja już zaczynam kombinować z jakiego materiału uszyć sobie kolejny, podobny zestaw ;)).
UsuńBluzka ze spódniczką udająca sukienkę jest przepiękna!
OdpowiedzUsuńDziękuję pięknie :).
UsuńOstatni zestaw - fiu, fiu!!!!! Cudnie, zgrabnie, elegancko!
OdpowiedzUsuńSpódnicę ludową to ja bym albo do ziemi, albo ciut za kolanko. falbanki zawsze na czasie!
Aniu - ostatni zestaw sprawdza się znakomicie i jest często noszony. Żywię nadzieję, że w przyszłym roku też się do niego wcisnę ;)). Ludowa spódniczka jest taka z czystego lenistwa - nie chciało mi się jej skracać. Ale nosi się świetnie, jest przewiewna i na zakupy na targ idealna :)).
Usuń