Wczoraj wróciłam z krótkiego wyjazdu, w czasie którego leniłam się na całego. Spacerowałam po okolicy, zwiedziłam co było do zwiedzenia, ale najchętniej siedziałam na leżaku w ogrodzie i oddawałam się ulubionym zajęciom, czyli dzierganiu i czytaniu :). A ogród, w którym tyle czasu spędzałam był naprawdę piękny:
Nie muszę chyba dodawać, ze leżak rozkładałam w miejscu gdzie cień był najgłębszy? :))
W efekcie tego mojego leniuchowania powstały dwa sznury koralikowe i jedna para skarpetek. Sznury wymagają jeszcze wykończenia, więc pokażę je następnym razem. Skarpetki natomiast prezentują się tak:
Powstały z uprzędzionej przeze mnie pstrokatej wełny, którą pokazywałam w lutym. Każda skarpetka jest inna - co było do przewidzenia - ale wcale mi to nie przeszkadza :). Najważniejsze, że są ciepłe. Dlatego zaraz po zrobieniu im zdjęć powędrowały do szafy i tam będą oczekiwały na chłodniejsze dni :). Wełny jeszcze sporo zostało, więc prawdopodobnie powstanie jeszcze jedna para, ale już chyba z jakimś wzorem wrabianym.
Dzisiaj natomiast usiadłam na chwilę (czytaj: kilka godzin) do kołowrotka, bo zżerała mnie ciekawość jaka nitka wyjdzie z pofarbowanej przed urlopem czesanki. Początkowo co prawda nie potrafiłam się dogadać z kołowrotkiem, ale na szczęście zmiana sznurka na hamulcu pomogła i dalej przędło się już bardzo przyjemnie. Na chwilę obecną mam tyle:
Na razie podoba mi się to co powstaje, ale z ostateczną opinią poczekam na gotową nitkę ;)).
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie :).
Nie muszę chyba dodawać, ze leżak rozkładałam w miejscu gdzie cień był najgłębszy? :))
W efekcie tego mojego leniuchowania powstały dwa sznury koralikowe i jedna para skarpetek. Sznury wymagają jeszcze wykończenia, więc pokażę je następnym razem. Skarpetki natomiast prezentują się tak:
Powstały z uprzędzionej przeze mnie pstrokatej wełny, którą pokazywałam w lutym. Każda skarpetka jest inna - co było do przewidzenia - ale wcale mi to nie przeszkadza :). Najważniejsze, że są ciepłe. Dlatego zaraz po zrobieniu im zdjęć powędrowały do szafy i tam będą oczekiwały na chłodniejsze dni :). Wełny jeszcze sporo zostało, więc prawdopodobnie powstanie jeszcze jedna para, ale już chyba z jakimś wzorem wrabianym.
Dzisiaj natomiast usiadłam na chwilę (czytaj: kilka godzin) do kołowrotka, bo zżerała mnie ciekawość jaka nitka wyjdzie z pofarbowanej przed urlopem czesanki. Początkowo co prawda nie potrafiłam się dogadać z kołowrotkiem, ale na szczęście zmiana sznurka na hamulcu pomogła i dalej przędło się już bardzo przyjemnie. Na chwilę obecną mam tyle:
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie :).
Zarąbiste te twoje skarpety.Jesteś zdolniacha.Wełenki też ładnie przędziesz.Pozdrowienia.
OdpowiedzUsuńDziękuję pięknie :).
UsuńZgadzam się absolutnie z opinią poprzedniczki:)))Ogród rzeczywiście prezentuje się imponująco. Szkoda, że na tak krótko było Ci dane w nim przebywać.Wszak podobno nadal straszą falą upałów i chłodek by się przydał:))
OdpowiedzUsuńPozdrowień moc posyłam.
Dziękuję :)). Ogród był duży i piękny, jagody i porzeczki prosto z krzaka pyszne, a najważniejsze, że były tam drzewa, które dawały tak upragniony cień. Ale mimo iż było naprawdę przyjemnie cieszę się, że już jestem w domu :)).
UsuńBardzo moja kolorystyka siedzi na kołowrotku :D
OdpowiedzUsuńA skarpetki energetycznie ciepłe - sama kolorystyka już grzeje :D
Moja też :)). Poza tym kolory tej czesanki są zdecydowanie bardziej odpowiednie na obecne upały - chłodne i orzeźwiające ;)). Skarpetki czekają na swój czas - wtedy gdy to "podwójne" grzanie będzie bardzo pożądane ;).
UsuńŚwietne skarpety :-D Energia aż od nich bucha :-)
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem tego uprzędu, bo kolorki bardzo, bardzo... :-)))
Dzięki Atuś :)). Mam nadzieję, że skarpetki podzielą się ze mną swoją energią w ponure, jesienne dni ;). Z przędzeniem nie jest tak łatwo w te upały - czesanka klei mi się do rąk :(. Ale podobno od piątku ma być chłodniej (oby!!!) to może w weekend podgonię trochę :).
UsuńJak leżakowanie, to tylko w cieniu najgłębszym :) Szkarpetki superowe :) Takie już trochę jesienne, ale chyba szybko się przydadzą (kasztany za oknem coraz większe, ani chybi jesień idzie...). Cieszę się, że kołowrotek jednak zaczął współpracować :D
OdpowiedzUsuńGłęboki cień i trochę wiatru - to jest to! Bo gdy powietrze stoi, to i w cieniu jest za gorąco.
UsuńSkoro wełniane skarpetki nie przegoniły upałów, to może jednak powinnam uszyć sobie jakiś wybitnie letni ciuch? ;))). Kołowrotek zaczął współpracować i mam nadzieję, że mu się znowu nie odmieni :).
Skarpety są rewelacyjne!
OdpowiedzUsuńDziękuję :))
UsuńO, jakie wesołe skarpetki! A i widoki niczegowate. Ja sie też kołowrotkowi oprzeć nie mogę mimo temperatury:)
OdpowiedzUsuńSmutne to one faktycznie nie są :)). Może będą dobrym "lekarstwem" na jesienną chandrę? :))
UsuńTe upały działają na mnie obezwładniająco :(. Chyba najlepiej przędło by mi się bardzo wcześnie rano. Mam nadzieję, że faktycznie - zgodnie z zapowiedziami - od piątku zrobi się chłodniej i w weekend sobie poprzędę.
O jaki piękny ogród... Wierzę, że przyjemnie było schować się w najgłębszym cieniu:-) Skarpetki są superowe - zawsze będzie wiadomo która jest prawa, a która lewa;-)
OdpowiedzUsuńTaaak, tylko jeszcze trzeba by pamiętać, która ma być prawa, a która lewa ;)))
UsuńNo jak to... żółte paluszki na lewą nóżkę:))))) Z drugą będzie już łatwizna;)
UsuńUwielbiam takie skarpetki! Takie różne, każda inna :)
OdpowiedzUsuń:))) Takie skarpetki najlepiej wychodzą z różnokolorowej wełny - nawet starać się nie trzeba, żeby każda inna wyszła ;)))
UsuńKurczę! Nitka jest świetna!!! Jak mogłam przegapić fakt / zapomnieć, że robisz takie cuda??? Jak patrzę na Twoje skarpety i ich ilość z tym roku, to aż mnie korci, żeby zacząć jakieś. Nawet już znalazłam wzór, ale drutów brak, bo 2,5 mm by się przydały. Uwielbiam takie skarpety jako że nie znoszę rajstop pod spodniami zimą. Pozdrowienia!
OdpowiedzUsuńDziękuję :). Mam nadzieję, że już wkrótce będę mogła pokazać gotową nitkę. Na robienie skarpetek namawiam - to bardzo miłe i wciągające zajęcie, a nowa para drutów (lub komplet skarpetkowych) zawsze się przyda :)).
UsuńSkarpetki czarowne! Ogrodu zazdroszczę!
OdpowiedzUsuńOgród niestety nie mój, ale piękny i dopieszczony w każdym calu.
Usuń