Miniony weekend spędziłam bardzo pracowicie. Głównie przy kołowrotku :). Postanowiłam skończyć wreszcie prząść czesankę, którą zaczęłam na początku sierpnia. Udało się, ale doskonale czułam, że mam plecy ;).
Z dwóch takich singli
powstała taka podwójna nitka
Splatanie w podwójną nitkę zajęło mi niemal całą niedzielę - z przerwami oczywiście :).
Chciałam, żeby nitka wyszła w miarę cienka, no i wyszła - mam tego (już po praniu) około 1100 m w 165 g. To chyba najcieńsza nitka jaką do tej pory udało mi się uprząść :). Na szal będzie w sam raz i z pewnością mi jej nie braknie :)).
W przerwach w przędzeniu, żeby dać odpocząć palcom i plecom, bawiłam się farbowaniem. Nadal farbowałam tę samą czesankę - merynosa superwash. Do pierwszej porcji dodałam tych samych barwników co do czesanki, którą właśnie skończyłam prząść, czyli granatowego i ciemnozielonego. Różnica była taka, że dałam ich więcej i inaczej rozprowadziłam w garze.
Efekt końcowy wygląda tak:
Tym razem nitka będzie zdecydowanie ciemniejsza :).
Do drugiej porcji czesanki dodałam barwnika zielonego i niebieskiego. Uzyskany efekt bardzo mi się podoba.
Teraz wypadałoby to dobro poprzerabiać :)). No i mam dylemat od czego zacząć? Bo i szala z uprzędzionej wełny jestem ciekawa i nitek z pofarbowanych czesanek. Na kolejne skarpetki też mam ochotę. Obym się tylko za długo nie zastanawiała ;)).
Pozdrawiam Was serdecznie :).
Z dwóch takich singli
powstała taka podwójna nitka
Splatanie w podwójną nitkę zajęło mi niemal całą niedzielę - z przerwami oczywiście :).
Chciałam, żeby nitka wyszła w miarę cienka, no i wyszła - mam tego (już po praniu) około 1100 m w 165 g. To chyba najcieńsza nitka jaką do tej pory udało mi się uprząść :). Na szal będzie w sam raz i z pewnością mi jej nie braknie :)).
W przerwach w przędzeniu, żeby dać odpocząć palcom i plecom, bawiłam się farbowaniem. Nadal farbowałam tę samą czesankę - merynosa superwash. Do pierwszej porcji dodałam tych samych barwników co do czesanki, którą właśnie skończyłam prząść, czyli granatowego i ciemnozielonego. Różnica była taka, że dałam ich więcej i inaczej rozprowadziłam w garze.
Efekt końcowy wygląda tak:
Tym razem nitka będzie zdecydowanie ciemniejsza :).
Do drugiej porcji czesanki dodałam barwnika zielonego i niebieskiego. Uzyskany efekt bardzo mi się podoba.
Teraz wypadałoby to dobro poprzerabiać :)). No i mam dylemat od czego zacząć? Bo i szala z uprzędzionej wełny jestem ciekawa i nitek z pofarbowanych czesanek. Na kolejne skarpetki też mam ochotę. Obym się tylko za długo nie zastanawiała ;)).
Pozdrawiam Was serdecznie :).
Zacznij wszystkiego po trochu, to najlepsza opcja ;) a niteczka jest przeładna, zawsze byłam jakaś ostrożna do fraktali, ale coraz bardziej mnie kusi żeby spróbować i nawet mam już pomysł....
OdpowiedzUsuńCzesanki też piękne, będą kolejne piękne niteczki :)
pozdrawiam
Też tak sobie pomyślałam, dlatego zaczęłam dziergać ... skarpetkę ;))). Nową nitkę muszę jeszcze przewinąć w kłębek bardziej przydatny do użytku, a że wczoraj miejscami była jeszcze lekko wilgotna, to pozwoliłam jej doschnąć ;). Aniu, to nie jest typowy fraktal, raczej coś "na chybił trafił". Po prostu podzieliłam pasmo czesanki wzdłuż na połowę i każdą część uprzędłam osobno, a że było pstrokato to wyszło to co widać :)).
UsuńDokładnie tak jak pisze Ania "wszystkiego po trochu" - dla zdrowia pleców i oczu :))
OdpowiedzUsuńUroda fraktali zawsze mnie pociągała - ale na zdjęciach, robiłam takie - ale nigdy z nich nie dziergałam (nie cierpię "ciapatej" dzianiny) do czasu aż się nie odważyłam i zrobiłam dla siebie skarpety z fraktala :))
O dziwo znalazłam w takiej dzianinie urodę, rytm i urok jakiego się nie spodziewałam, tak więc będę oczekiwała Twojego szala by podziwiać :))
P.S. Skarpet nigdy za wiele :D
Karinko - prawdę mówiąc nie bardzo wiedziałam jak tę moją pstrokatą czesankę inaczej uprząść. Ona już w singlu bywała dwukolorowa :). Poszłam więc po najmniejszej linii oporu i w sumie nitka mi się podoba. Jak będzie z dzianiną okaże się za jakiś czas ;)). Ażurowego szala w każdym bądź razie z niej nie planuję, tylko coś zdecydowanie prostszego :).
UsuńCo do skarpet zgadzam się z Tobą całkowicie - kolejna para zawsze się przyda :))).
Łał!!! Rzeczywiście godziny. Z tylu metrów to jakieś szalisko możesz zrobić:) Przędza jest elegancka! Farbowanki świetne. Ja bym zajęła się teraz czymś, co dało by odpocząć kręgosłupowi, więc myślę, że skarpetki są dobrym wyborem;)))
OdpowiedzUsuńŚciskam mocno:)
Oj tak, sporo czasu mi to zajęło. Już zaczynałam podejrzewać, że ta czesanka nigdy się nie skończy, a gdzieś tak w połowie drugiej szpulki musiałam się mocno pilnować, żeby nie zacząć grubiej prząść ;)). Dzierganie skarpetek po takim maratonie to prawdziwy relaks :)).
UsuńZ tej nitki planuję wydziergać szal w stylu Wingspan'a. Ciągnie mnie do tego wzoru już od dawna i wydaje mi się, że ta nitka powinna być odpowiednia do tego projektu.
Ściskam serdecznie :)
No to poruszamy się w podobnych rejonach. Przewinęłam ze szpulki pomarańczową pstrokaciznę i też się zastanawiam na co ją przerobić. Do głowy przychodzi mi albo coś bardzo ażurowego albo Wingspan:D To ja się jeszcze powaham, a Ty rób szal:)))
UsuńBuziaki:**
Obiecuję, że jak tylko skończę drugą skarpetkę do pary to zabiorę się za szal - sama jestem go bardzo ciekawa :)).
UsuńBuziaki :**
Niesamowite kolorki, też takie bym chciała, tylko prząść nie potrafię... :)) Możesz zacząć wszystkiego po trochu, ale ja proponuję, zacznij to, co najbardziej Ciebie aktualnie kręci, wtedy jest szansa na szybkie dokończenia robótki, bo w przeciwnym przypadku może się okazać, że wszystko leży i żałośnie kwiczy :))
OdpowiedzUsuńDziękuję :). Na razie zaczęłam skarpetki, a z przędzeniem zrobię sobie na chwilkę przerwę, żeby dać odpocząć kręgosłupowi i palcom :)).
UsuńPiękna nitka ci wyszła:) chyba bym nie wytrzymała żeby ja spróbowac:)kolejne zapowiadają się apetycznie, pozdr
OdpowiedzUsuńDziękuję :). Też mnie ta nitka korci i chyba dzisiaj postaram się ją przewinąć. Coś mi się zdaje, że będę jednocześnie dziergać skarpety i szal, chociaż mam nadzieję, że skarpety skończę dużo szybciej :)).
UsuńSkąd tyle cierpliwości-podziwiam.Niteczki cuuudne aż chce się przytulić.Super wełenki.szal będzie piekny.Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńDziękuję :). Cierpliwości do przędzenia faktycznie trzeba sporo, ale jakoś do tego zajęcia mi jej nie brakuje :). Szkoda tylko, że ciało czasem się buntuje i żąda przerwy ;).
UsuńPrześliczna niteczka Ci wyszła, prześliczna a i farbowanko niczego sobie. już jestem ciekawa kolejnej niteczki:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, Marlena
Dziękuję pięknie :). Powiem nieskromnie, że też mi się ta nitka podoba :)). Na nowe trzeba będzie troszkę poczekać, bo to niestety trochę potrwa, no i muszę zadecydować, od której czesanki zacząć, a to bardzo trudna decyzja ;)).
UsuńJak cudnie wygląda ta niteczka :)) i te nowości ufarbowane też mi się podobają :)) pozdrawiam Viola
OdpowiedzUsuńDziękuję :). Oby w dzianinie też się dobrze prezentowała :)).
UsuńO żesz... Jaka piękna ta włóczka. Ogromnie jestem ciekawa, co też z tego granatowo-zielono-niebieskiego wyjdzie. Tak się pięknie zapowiada...
OdpowiedzUsuńDziękuję pięknie :). Też jestem ogromnie ciekawa jaka nitka mi wyjdzie z nowych farbowanek, ale jeśli ich przędzenie pójdzie mi w takim tempie jak tej pierwszej, to trzeba się uzbroić w dużo cierpliwości. Na razie dzierga się kolejna para skarpetek :)).
UsuńUprzęd piękny, na nowości wyglądam niecierpliwie :-) Mnie zawaliła robota, długo nie wylezę.
OdpowiedzUsuńDzięki Sylwuś :). A z robotą dasz sobie świetnie radę - tego jestem pewna :)).
UsuńFrasiu - niteczka pajęcza, i śliczna niebywale! Reszta farbowanek też w moim guście!!!!
OdpowiedzUsuńDzięki Aniu :). Już zaczęłam dziergać z niej szal - zobaczymy czy w dzianinie też będzie taka ładna :)).
Usuń