Jak powszechnie wiadomo, zawsze jest dobra pora na dzierganie skarpetek ;). Na dodatek lato tego roku mamy takie, że wcale nie ciągnie mnie do koralików (jak to miało miejsce w ubiegłych latach), za to do wełny owszem i to nawet bardzo. No to wydziergałam sobie kolejne skarpetki. Już nawet były w użyciu :).
Powstały z wełny z utylizowanych czesanek do filcowania. Są nieco szorstkie, ale w skarpetkach wcale mi to nie przeszkadza. Myślę, że wytrzymają znacznie dłużej niż skarpetki z delikatnego merynosa :).
Teraz na drutach mam niemal identyczną kolorystycznie wełnę powstałą z mieszanki czarnego finnish'a i czerwonej "wełny do filcowania". Będzie kolejny sweter :).
Na kołowrotku też powolutku przybywa nowej nitki. Mam tylko nadzieję, że ten mój "pociąg do wełny" nie zwiastuje chłodnego i deszczowego lata ;).
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie i życzę udanego weekendu!
Powstały z wełny z utylizowanych czesanek do filcowania. Są nieco szorstkie, ale w skarpetkach wcale mi to nie przeszkadza. Myślę, że wytrzymają znacznie dłużej niż skarpetki z delikatnego merynosa :).
Teraz na drutach mam niemal identyczną kolorystycznie wełnę powstałą z mieszanki czarnego finnish'a i czerwonej "wełny do filcowania". Będzie kolejny sweter :).
Na kołowrotku też powolutku przybywa nowej nitki. Mam tylko nadzieję, że ten mój "pociąg do wełny" nie zwiastuje chłodnego i deszczowego lata ;).
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie i życzę udanego weekendu!