poniedziałek, 25 marca 2013

Mój pierwszy ...

... entrelak :). Już od dłuższego czasu chciałam zmierzyć się z tą techniką, ale jakoś nie mogłam się za to zabrać. Dopiero gdy uprzędłam pstrokatą wełnę (z poprzedniego posta), postanowiłam wreszcie spróbować i zrobić z niej entrelakową chustę. Udało mi się to dzięki świetnej instrukcji, jaką zrobiła u siebie na blogu Kryska, i za którą jestem jej niezmiernie wdzięczna :).
W trakcie dziergania miałam mieszane uczucia co do wyglądu chusty. Na szczęście nie zrezygnowałam, a po skończeniu, wypraniu i zblokowaniu chusta już mi się bardziej spodobała :).
W trakcie pracy wyglądała tak:




Teraz wygląda tak:




Kolory nieco przekłamane, ale mój aparat tak je "widzi" :(.
Chusta nie jest wielka - ma wymiary 173 cm x 70 cm. Jednak na moją mizerną osobę ta wielkość jest odpowiednia ;).
Nie wiem z jakich owiec była ta czesanka (kupowałam ją w pasmanterii jako czesankę do filcowania), ale merynos to raczej nie był. Chusta w dotyku jest trochę szorstka, ale specjalnie mi to nie przeszkadza. Ja nawet lubię takie wełny "z charakterkiem" :). Zresztą, na gołe ciało nosić jej nie będę :)).
Teraz powinnam wziąć się znowu za moją tunikę z alpaki, która jakoś nie może doczekać się wykończenia, ale coś korci mnie, żeby zrobić czapkę wzorem wrabianym. Ciekawe co zwycięży? :))
Pozdrawiam Was serdecznie w ten mroźny wieczór :).

niedziela, 17 marca 2013

Ukręciłam :)

Kilkanaście godzin pracy na kołowrotku (oczywiście nie ciurkiem, ale w kilku turach) i mam nową, pstrokato-kolorową wełnę. Powstała - podobnie jak pstrokata poprzedniczka - z resztek wełnianej czesanki do filcowania. Tym razem zutylizowałam czesanki w kolorach: granatowym, jasnobłękitnym, turkusowym i żółtozielonym.
Efekt mojej pracy prezentuje się tak:





Kolory w naturze bardziej mi się podobają niż te na zdjęciach, ale nie mam ochoty kłócić się z moim aparatem ;(.
Wyszło mi tego dobra - już po praniu i wysuszeniu - 610 m podwójnej nitki w 115 g.
Jeszcze nie wiem na co ją przerobię, ale coś na pewno wymyślę :)).
Zaczynam też powolutku dojrzewać do "odkurzenia" maszyny do szycia. Zdecydowanie potrzebuję nowej, prostej spódnicy, a to co jest w sklepach jakoś mi nie odpowiada. Nie pozostaje mi nic innego jak samej sobie uszyć, tym bardziej, że odpowiedni materiał mam już w domu. Oby tylko wena do szycia jak najszybciej mi wróciła :).
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie i słonecznie :).

czwartek, 7 marca 2013

Buciki

Spodobało mi się dzierganie niemowlęcych bucików :). Tym razem jednak postanowiłam wydziergać jakieś na drutach. Przeglądając zasoby internetu wpadły mi w oko Saartje's Bootees i tak mi się spodobały, że od razu powstało kilka par.
Pierwsze, z grubszej, mięciutkiej włóczki, na stopę 12 cm długości:


Już powędrowały do bratanka koleżanki i - co najważniejsze - pasują idealnie :).
Później wpadły mi w ręce resztki cienkiej włóczki skarpetkowej i tak oto powstały jeszcze dwie pary bucików.






Tym razem są to prawdziwe maleństwa - na długość stopy 8,5 cm. Na noworodka powinny pasować :). Jedną parę zamierzam podarować koledze z pracy, który w najbliższym czasie spodziewa się potomka. Mam nadzieję, że się spodobają :).
Fajnie się dzierga takie maleństwa i pewnie kiedyś jeszcze jakieś popełnię. Na razie jednak wracam do dziergania tuniki, bo coś baaaardzo powoli mi przyrasta ;).
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie i życzę miłego wieczoru!

sobota, 2 marca 2013

Na pożegnanie zimy

Jak większość z Was mam już serdecznie dosyć zimy i tęsknię za wiosną. Na szczęście dzisiaj był bardzo ładny i słoneczny dzień i wreszcie udało mi się zrobić zdjęcia ostatnim udziergom.
Skończyłam czapkę z bordowej wełny (pokazywanej dwa posty wcześniej), a nawet wystarczyło jej na proste rękawiczki - mam więc komplet :).


Czapka to znany już ślimak, ale polubiłam bardzo ten fason. Na ludziu prezentuje się tak:


Na szalik tej wełny już nie wystarczyło, ale jak widać na zdjęciu, całkiem dobrze kolorystycznie pasuje do tego kompletu szalik, który zrobiłam już dosyć dawno temu z rubinowego wensa.
Na tym zakończyłam dzierganie czapek i rękawiczek w tym sezonie. Skarpetki nadal będę dziergać, ale dla mnie jest do ubiór całoroczny ;)).
Na prośbę koleżanki zrobiłam też ostatnio takie maleństwa:


Trampeczki pasują na stopę długości 12 cm, a zrobiłam je według tego opisu.
Muszę przyznać, że spodobało mi się robienie takich bucików i coś czuję, że jeszcze jakieś powstaną, ale tym razem już na drutach, bo szydełko to nie jest moje ulubione narzędzie pracy ;). Tym bardziej, że darmowych wzorów w internecie jest całkiem sporo :).
Życzę Wam miłej reszty weekendu i dużo słońca :)).