poniedziałek, 24 lutego 2014

Przerywnik

Od dwóch tygodni dziergam "za duży" sweter i skończyć go nie mogę. Brakuje mu jeszcze tylko rękawów i wykończenia dekoltu, ale tak mnie już zmęczył, że musiałam nieco od niego odpocząć. A jak wiadomo najlepszym sposobem na męczącą robótkę jest ... nowa robótka ;)). Chwyciłam więc druty skarpetkowe, kolorowy motek wełny (powstałej z utylizacji czesanek do filcowania) i wydziergałam pierwsze w tym roku skarpetki :).




Zdjęcia robione na różnym tle dały różne kolory, a rzeczywisty kolor jest jak zwykle gdzieś pomiędzy tym co widać na zdjęciach.
Skarpetki całkiem proste, bo zależało mi na tym, aby zobaczyć jak kolory będą układały się w dzianinie. Muszę przyznać, że podoba mi się ten melanż. Gdy tak dziergałam i patrzyłam na to co wychodzi spod drutów, wpadło mi do głowy, żeby wymieszać w ten sposób pozostałą mi jeszcze czerwoną czesankę z resztą czarnego finnisha. Efekt kolorystyczny mógłby być całkiem ciekawy, a że mam tych czesanek ok. 40-50 dag (w sumie), to może i na sweterek by wystarczyło :).
Na razie jednak zabieram się za wykańczanie mojego swetrzyska - może do końca tygodnia uda mi się to zrobić :).
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie i życzę udanego tygodnia :)).

poniedziałek, 10 lutego 2014

Kolejna czapka

Tym razem zielona. Wydziergałam ją z wełny, którą pokazywałam w pierwszym wpisie w tym roku. Tym samym pierwsza "roladkowa" wełna została zutylizowana :).
Myślałam, że czapka wyjdzie mi dłuższa, niestety wełny miałam niecałe 200 m i na taką jak chciałam nie wystarczyło. Na szczęście uszy spokojnie przykrywa :).
A oto moja nowa czapka:




Wełna jest nieco szorstka i gryząca, ale na szczęście włosy chronią i bez problemu mogę ją nosić.
Nie gwarantuję, że to ostatnia czapka w tym sezonie ;)). Na razie jednak zabrałam się za dzierganie swetra w rozmiarze "oversize" - robótka prosta, nudna i "bezmyślna", oby mi tylko cierpliwości starczyło, żeby ją skończyć :).
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie i życzę udanego tygodnia :).

środa, 5 lutego 2014

Do kompletu ...

... do szalika - baktusa, który pokazywałam dwa posty wcześniej, powstała czapka i mitenki. Ponieważ jednak ta melanżowa włóczka nie była zbyt sprężysta, no i został mi jej tylko jeden motek, postanowiłam połączyć ją z inną, jednokolorową włóczką. Wybór padł na resztki granatowej włóczki, która jakoś nie chce się skończyć ;).
Czapka wygląda tak:


 Mitenki zrobiłam z "golfem" - pomysł zgapiłam od Wiewiórki i mam nadzieję, że nie będzie mi miała tego za złe :).
Można je nosić tak:


a w mroźniejsze dni tak:


A tu dowód na to, że mitenki są dwie ;)


Cały komplet na mnie prezentuje się tak:


Teraz powinnam się zabrać za kolejny sweter, ale tyle pomysłów krąży mi po głowie, że muszę to spokojnie przemyśleć zanim zacznę dziergać. Aby jednak druty nie leżały bezczynnie zaczęłam dziergać kolejną czapkę - tym razem z niedawno uprzędzionej zielonej wełny. Co prawda dni ostatnio zrobiły się niemal wiosenne, jednak poranki są mroźne i czapka jak najbardziej się przydaje :).
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie :).

niedziela, 2 lutego 2014

Skończyłam ...

... pierwszy w tym roku sweter :). Do tej pory wszystkie swetry, które sobie zrobiłam, były raczej dopasowane. Tym razem chciałam zrobić sweter luźniejszy, nie podkreślający tak bardzo mankamentów figury - była to więc robótka eksperymentalna. Wyszło tak:
- na płasko:


- na mnie:


Prawdziwy kolor to coś pośredniego między pierwszym i drugim zdjęciem - nazywają go różnie, stary róż albo przydymiona fuksja. Jak zwał tak zwał, najważniejsze, że w rzeczywistości podoba mi się :). Włóczka to Alpaca Drops, a dziergałam na drutach 3 mm.
Fason mi się spodobał i pewnie zrobię sobie kiedyś jeszcze jeden taki, ale z niewielkimi zmianami - z pewnością zrobię węższy dekolt i trochę inaczej rozwiążę sposób dodawania oczek na dole swetra. Czy jeszcze coś zmienię? Nie wiem - okaże się w trakcie roboty :).
Obecnie wyrabiam resztki włóczki pozostałej po baktusie z poprzedniego posta - mam już czapkę, a będą jeszcze mitenki. Ale o tym w kolejnym wpisie :).
Na kołowrotku też się trochę dzieje - zaczęłam prząść zielono-turkusową czesankę.
Na razie jest tyle:


Trochę "zamieszania" przy przędzeniu robi mi tencel, którego dodałam do merynosa - jeszcze nigdy nie przędłam nic tak "śliskiego". Zawsze to jakieś nowe doświadczenie :).
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie i życzę udanej niedzieli :).