sobota, 25 kwietnia 2015

Nie wytrzymałam ...

... i mimo, że miałam zupełnie co innego w planach na dzisiaj, zabrałam się za próby z "pogrubianiem" lnu, o którym pisałam w poprzednim poście.
Najpierw skręciłam razem nitki z obu szpul, a następnie zrobiłam z nich navajo. W ten sposób miałam nitkę składająca się z 6 pojedynczych nitek, dobrze ze sobą skręconych. Po zdjęciu ze szpuli nitka wyglądała na trochę przekręconą, ale po wypraniu sytuacja się poprawiła :). Zrobiłam też "cumę" z 4 nitek.
Gotowe nitki prezentują się tak (na górze: navajo, na dole: cuma).


I pojedynczo, w tej samej kolejności:


Oczywiście musiałam też sprawdzić jaka dzianina wyjdzie z tych nitek. Muszę przyznać, że na drutach 3 mm próbki wyszły całkiem fajnie.
Tutaj jeszcze przed praniem (z lewej navajo, z prawej cuma).


A tu już wyprane:


Oczka ładnie się wyrównały, chociaż do ideału im daleko :). Dzianina jest całkiem przyjemna w dotyku i myślę, że oba sposoby "pogrubiania" zdały egzamin. Ponieważ tego lnu jest całkiem sporo, to z części zrobię 6-nitkowe navajo na letni sweterek z długim rękawem, a z części 4-nitkową cumę na proste wdzianko bez rękawów lub z krótkim rękawkiem. Tak więc pomysł już jest, teraz "tylko" znaleźć czas na jego realizację :)).
Najpierw jednak muszę skończyć sweterek, który aktualnie dziergam i "uwolnić" druty 3 mm (próbki dziergałam na skarpetkowych).
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie i życzę udanego weekendu :)).

wtorek, 21 kwietnia 2015

Dumam sobie ...

A o czym? A o tym jakby tu najlepiej zagospodarować cieniutki len na cewkach, którym zostałam swego czasu obdarowana. Wygląda to tak:


Z opisu wynika, że jest to roving lniany, czyli - jak sobie przetłumaczyłam z pomocą słownika naukowo-technicznego - "niedoprzęd". Ten z prawej ma tex 34, a ten z lewej tex 68. Cienkie to jak włos. Tu na zdjęciu porównałam grubości - od góry: cienka nić maszynowa, len tex 34, len tex 68. Oraz drut o rozmiarze 2 mm (cieńszych nie miałam) :).


I jeszcze na innym tle, ale w tej samej kolejności.


Z ciekawości skręciłam w rękach 4 nitki razem (po dwie z każdego rodzaju) i otrzymałam coś takiego (na zdjęciu w porównaniu z nicią maszynową):


Grubością ta poczwórna nitka zbliża się do włóczki skarpetkowej, więc nadal do grubych nie należy. Chciałabym z tego lnu wydziergać sobie na lato jakieś przewiewne wdzianko lub tunikę, ale dzierganie z pojedynczej nitki chyba mnie przerasta. Może więc zrobię z tego na kołowrotku "cumę", w sposób jaki opisała ostatnio Karina? Chyba trzeba będzie zrobić eksperymentalnie kilka metrów i sprawdzić jak to będzie wyglądać w dzianinie :).
W czasie ostatniego weekendu udało mi się skończyć prząść alpakę z jedwabiem. Nitka wyszła nierówna, bo zachciało mi się grubszą uprząść, a moje palce już chyba odwykły od takich nitek :(. Mam tego w sumie 187 g/384 m podwójnej nitki.
Tak wyglądała jeszcze przed praniem:


A tak już po praniu:



Nitka wyszła nieco sznurkowata, ale przyjemna w dotyku. Czysta alpaka, którą kiedyś przędłam, wyszła mi zdecydowanie bardziej puszysta.
Zanim zabiorę się za jej przerabianie mam zamiar ją pofarbować, ale na razie nie zdecydowałam jeszcze na jaki kolor, więc wylądowała w kartonie i czeka na swoją kolej i moją wenę :).
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie :))

czwartek, 9 kwietnia 2015

Czapka kwietniowa - 6/12

Pogoda w czasie świąt nas nie rozpieszczała i bardziej przypominała Boże Narodzenie niż Wielkanoc, zabrałam się więc za dzierganie wełnianej czapki :). I chyba pomogło, bo odkąd ją skończyłam robi się coraz ładniej i cieplej ;)).





I jeszcze jedno zdjęcie - na innym tle:


Wzór: Agathis.
Druty: 3 mm i 3,5 mm.
Włóczka: ręcznie przędziony szetland.
Wełnę tę kupiłam 4 lata temu od Laury i zrobiłam z niej bolerko (pokazywałam je TU ). Niestety od tego czasu sporo mnie przybyło i bolerko zrobiło się przyciasne :(. Sprułam je więc, a z odzyskanej wełny zrobiłam czapkę. Wełny jeszcze mi zostało i kiedyś powstaną rękawiczki do kompletu :).
I znowu zastanawiam się co teraz wrzucić na druty? Pozostać przy wełnie czy może wyciągnąć jakąś bawełnę lub bambus? Trudny wybór ;).
Pozdrawiam Was serdecznie i słonecznie :).

środa, 1 kwietnia 2015

Przywoływanie wiosny :)

Pogoda ostatnio jest bardzo dynamiczna, pory roku zmieniają się średnio co pół godziny, a Wielkanoc zapowiada się bardziej zimowo niż minione Boże Narodzenie, postanowiłam więc spróbować przywołać ciepłą i zieloną wiosnę. Pomóc ma mi w tym, skończony w niedzielę, wiosennie zielony sweter :). Zdjęcia zrobione na szybko w chwili gdy słońce zdecydowało się na moment wyjrzeć zza chmur i w mieszkaniu zrobiło się nieco jaśniej. Na sesję zdjęciową w plenerze szans na razie brak :(.





Dane techniczne:
- wzór: Airflow Justyny Lorkowskiej
- włóczka: merynos, którego uprzędłam w lipcu zeszłego roku
- zużycie: 207 g czyli jakieś 951 m
- druty: 3,25 mm i 3,5 mm.
Widzę na ostatnim zdjęciu, że trochę mi się przy blokowaniu "dziób" na boku zrobił, ale to się da naprawić :). Muszę przyznać, że ta wełna zdecydowanie bardziej podoba mi się w dzianinie niż w motku :).
Sweter dziergało się bardzo przyjemnie. Wzór jest bardzo dobrze opisany (jest też w wersji polskiej) i coś czuję, że za jakiś czas znowu do niego wrócę :).
Ponieważ już za kilka dni święta, chciałabym z tej okazji życzyć Wam zdrowych, spokojnych i rodzinnych Świąt! I żeby były zdecydowanie wiosenne i słoneczne :).