Wreszcie skończyłam prząść czesankę z polwarth'a, którą zaczęłam w zeszłym roku w lipcu. Uprzędłam jedną szpulkę, a potem była długa przerwa, aż do grudnia, kiedy to zabrałam się za drugą szpulkę. Chciałam uprząść cieniutką nitkę i udało mi się. Trwało to jednak całą wieczność. Dublowanie też zajęło mi ładnych parę godzin. No, ale wreszcie jest :).
Pierwszy motek, zdublowany tydzień temu, prezentuje się tak:
W miniony weekend zdublowałam resztę, a tu wszystkie motki razem (zdjęcia przy sztucznym świetle, bo dzień dzisiaj wyjątkowo ponury):
Dla pamięci:
motek nr 1 - ok. 1230 m/136 g
motek nr 2 - ok. 820 m/95 g
motek nr 3 - ok. 344 m/46 g.
Ponieważ drugą szpulkę singla uprzędło mi się nieco grubiej, więc po zdublowaniu, na pierwszej szpulce zostało mi trochę nitki. Nie miałam ochoty jej przewijać, więc postanowiłam poćwiczyć na niej navajo. Nie był to może najszczęśliwszy pomysł, bo singiel był naprawdę cieniutki, ale jakoś się udało. Do ideału tej nitce daleko, mam jednak nadzieję, że każda kolejna będzie lepsza :). A to moja pierwsza nitka navajo: 83 m/ 16 g.
Na koniec pokażę jeszcze komplet jaki powstał ostatnio. Ściślej mówiąc ostatnio powstała jedynie czapka, bo otulacz powstał z niedokończonego szalika, który zaczęłam dziergać kilka lat temu. Brakło mi na niego cierpliwości i wylądował w torbie z resztkami włóczek. Niedawno wpadł mi w ręce i postanowiłam coś z nim robić. Dziergać dalej szalika nie miałam ochoty, więc zszyłam końce i powstał otulacz, którym można dwukrotnie się owinąć. Z pozostałej włóczki wydziergałam czapkę i mam taki komplecik:
Włóczki niestety nie zużyłam całej, więc kiedyś pewnie znowu coś z niej powstanie. Na razie jednak dziergam ... kolejną czapkę :). A w przerwach między czapkami usiłuję dziergać sweter, ale coś wolno mi to idzie. Mam nadzieję, że do wiosny skończę :)).
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie :)).
Pierwszy motek, zdublowany tydzień temu, prezentuje się tak:
W miniony weekend zdublowałam resztę, a tu wszystkie motki razem (zdjęcia przy sztucznym świetle, bo dzień dzisiaj wyjątkowo ponury):
Dla pamięci:
motek nr 1 - ok. 1230 m/136 g
motek nr 2 - ok. 820 m/95 g
motek nr 3 - ok. 344 m/46 g.
Ponieważ drugą szpulkę singla uprzędło mi się nieco grubiej, więc po zdublowaniu, na pierwszej szpulce zostało mi trochę nitki. Nie miałam ochoty jej przewijać, więc postanowiłam poćwiczyć na niej navajo. Nie był to może najszczęśliwszy pomysł, bo singiel był naprawdę cieniutki, ale jakoś się udało. Do ideału tej nitce daleko, mam jednak nadzieję, że każda kolejna będzie lepsza :). A to moja pierwsza nitka navajo: 83 m/ 16 g.
Na koniec pokażę jeszcze komplet jaki powstał ostatnio. Ściślej mówiąc ostatnio powstała jedynie czapka, bo otulacz powstał z niedokończonego szalika, który zaczęłam dziergać kilka lat temu. Brakło mi na niego cierpliwości i wylądował w torbie z resztkami włóczek. Niedawno wpadł mi w ręce i postanowiłam coś z nim robić. Dziergać dalej szalika nie miałam ochoty, więc zszyłam końce i powstał otulacz, którym można dwukrotnie się owinąć. Z pozostałej włóczki wydziergałam czapkę i mam taki komplecik:
Włóczki niestety nie zużyłam całej, więc kiedyś pewnie znowu coś z niej powstanie. Na razie jednak dziergam ... kolejną czapkę :). A w przerwach między czapkami usiłuję dziergać sweter, ale coś wolno mi to idzie. Mam nadzieję, że do wiosny skończę :)).
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie :)).