piątek, 29 sierpnia 2014

Skarpetki, skarpetki :)

Ostatnio namiętnie dziergałam skarpetki :). Postanowiłam sprawdzić jak moje ostatnie farbowanki będą prezentowały się w dzianinie, dzięki czemu powstało 5 par grubych, ciepłych i bardzo kolorowych skarpet. Można powiedzieć, że na zimę jestem przygotowana, przynajmniej jeśli idzie o komfort cieplny stóp :)).
Teraz będzie dużo zdjęć.
Para nr 1:



Para nr 2:



Para nr 3:



Para nr 4:



Para nr 5 - te skarpetki nie są moje. Nie zdążyłam ich obfocić przed wysłaniem, ale ich Właścicielka "pożyczyła" mi  ich zdjęcie :).


I na tym koniec ze skarpetkami - przynajmniej na razie. Teraz muszę sobie wydziergać czarny sweter, bo bardzo mi takiego brakuje. Wełna jest, druty też - nic tylko zabrać się za robotę :).
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie i życzę udanego weekendu :).

poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Eksperymentów ciąg dalszy :)

Tak mi się spodobała zabawa z farbkami, że przekopałam szafkę, w której mam resztki włóczek i znalazłam jeszcze kilka małych kłębków tej samej wełny :). W sumie było tego ok 220 g. Podzieliłam całość na dwie porcje i ... pofarbowałam :).
Część 1: żółty + buraczek + niebieski


Część 2: żółty + rudy + zielony


A tak wyglądają razem:


Nie byłabym sobą, gdybym nie sprawdziła jak kolory układają się w dzianinie :). Wrzuciłam na druty wełnę z pierwszego zdjęcia i pierwsza skarpetka jest już gotowa.



Dziergałam na drutach 3,5 mm, ale można by i na 4 mm. Ściągacz zrobiłam z tego mniejszego kłębka, a resztę skarpety z większego, bo nie byłam pewna czy ten większy starczy mi na obie. Przy okazji machnęłam się przy wyrabianiu pięty, a że zorientowałam się gdzieś w połowie stopy, nie chciało mi się pruć. Na szczęście nawet z taką piętą skarpetka całkiem dobrze leży na mojej stopie :). Przy następnej parze będę bardziej uważała :).
Na koniec jeszcze jedne skarpetki - tym razem już para :). Wydziergane z wełny, którą uprzędłam i pokazywałam na początku sierpnia.




Te dla odmiany są cienkie (dziergałam na drutach 2 mm), za to idealne na obecną pogodę. Wczoraj przesiedziałam w nich pół dnia i było mi przyjemnie ciepło w stopy :).
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie :).

piątek, 15 sierpnia 2014

Farbowanki

Skończyłam moje wariacje z farbowaniem owczej wełny ze sprutego swetra :). Całość wełny podzieliłam na trzy porcje i każdą farbowałam inaczej. Już w trakcie suszenia motki wyglądały całkiem nieźle:


Po wyschnięciu i zwinięciu w precelki podobają mi się jeszcze bardziej :).
Tu wszystkie razem:


I każda partia z osobna:
- liliowy + wrzos + buraczek


- liliowy + buraczek + niebieski


 - niebieski + turkus + zielony


Będą nowe, kolorowe skarpetki na zimę :). Teraz zastanawiam się czy przewijać je już w kłębki, czy też jeszcze trochę nacieszyć oczy ich widokiem? Mam o czym myśleć ;)).
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie i życzę udanego długiego weekendu :).

środa, 13 sierpnia 2014

Mała odmiana

Pisałam poprzednio, że w niedzielę wzięło mnie na szycie i w efekcie powstały dwie bluzki. Obiecałam pokazać, no to pokazuję.
Bluzka nr 1 z cienkiego granatowego batystu w białe kropeczki. Miała być dołem szeroka, przewiewna i trochę ogoniasta, no i jest.


Bluzka nr 2, wielka, obszerna, taka od rozmiaru S do XXXL :).


Uszyłam ja z bardzo miłego w dotyku, lejącego materiału, który przeleżał w szafie chyba z 20 lat. Pewnie już dawno bym coś z niego uszyła gdyby nie wzór. Co mną kierowało gdy kupowałam ten materiał - nie wiem. Do chodzenia po domu jednak może być :).
Na tym mój zapał do szycia się skończył. A że upały minęły i zrobiło się całkiem przyjemnie, z ochotą wróciłam do wełny :). Skarpetki powolutku się dziergają, sprułam też stary sweter z owczej wełny, który czekał na to już kilka miesięcy. Musiałam zrobić sobie miejsce w szafie na nowe udziergi :). Spruta wełna, mimo że ma już chyba 25 lat, jest w całkiem dobrym stanie. Eleganckiego swetra się z niej nie zrobi, ale na skarpetki, czapkę lub rękawiczki będzie w sam raz. Na dodatek zachwyciłam się ostatnio "wariacjami" Aldony i też postanowiłam powariować z barwnikami. Wełna była w kolorze naturalnym więc problemu nie było. Podzieliłam całość na trzy porcje i każdą zamierzam pofarbować inaczej. Pierwsza partia już się suszy.


Przygotowałam barwniki Kakadu w kolorach: liliowy, wrzos i buraczek i polałam nimi wełnę w garze. Efekt widać na zdjęciu :). Dzisiaj kolejna porcja :).
Pozdrawiam Was serdecznie :).

poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Gotowy!

Mimo panujących upałów udało mi się skończyć wełniany sweter, którego zajawkę pokazywałam w poprzednim poście. Wyprany i wysuszony czekał cierpliwie na sesję zdjęciową, a ja czekałam na nieco niższą temperaturę. Dzisiaj wreszcie zrobiło się trochę chłodniej za sprawą burzy i ulewnego deszczu. Niestety zrobiło się też ciemniej :(. Jednak jakieś zdjęcia udało się zrobić :).
Oto sweterek w całej okazałości:
- z przodu



- i z tyłu:


Na tym ostatnim zdjęciu kolory są najbliższe rzeczywistości.
Sweter powstał z wełny, którą pokazywałam tu, a wykończenia z czarnego finnish'a, o którym pisałam tu.
Wzór to raglan dziergany od góry, całkowicie bezszwowo. Rękawy po praniu zrobiły się nieco długie, ale o dziwo wcale mi to nie przeszkadza, a nawet podoba mi się :). Druty: 3,5 mm. Cały sweter po praniu waży 339g.
Teraz już spokojnie mogę się zabrać za dzierganie skarpetek :).
Wczoraj wyciągnęłam też maszynę do szycia i uszyłam sobie dwie proste, luźne bluzki, takie do noszenia po domu w czasie upałów. Ale o tym następnym razem :).
Pozdrawiam Was serdecznie!

piątek, 8 sierpnia 2014

Upały

Zdecydowanie nie należę do osób, które dobrze znoszą upały :(. W wysokich temperaturach tracę energię życiową i nic mi się nie chce, co zresztą widać po częstotliwości wpisów na blogu. Jedynie czytanie książek dobrze mi idzie w taką pogodę :).
Co nieco jednak zrobiłam od ostatniego wpisu :). Powstał trzeci motek zielonej wełny i całość czeka teraz na przerobienie na sweter - i pewnie jeszcze długo poczeka, ale się doczeka. Wyszło tego w sumie 1700 m/370g.


Zaczęłam prząść czesankę polwarth'a, a że wymyśliłam sobie cienką nitkę to trwa to bez końca. Na razie skończyłam jedną szpulę i w ramach odpoczynku uprzędłam resztki czesanek do filcowania, które jeszcze mi zostały. Niewiele tego było, więc po raz pierwszy zdublowałam singla z nitką maszynową (taką zwykłą, do szycia na maszynie). Uzyskałam 313m/50g czerwonej (a raczej bordowej) nitki i 163m/26g czarnej. W bliżej nieokreślonej przyszłości zostanie przerobiona na skarpetki :).


Po przewinięciu w motki prezentuje się tak:


W nieco chłodniejszych chwilach usiłuję dziergać wełniany sweter. Została mi już praktycznie jedynie listwa z przodu do zrobienia i jak dobrze pójdzie, może w ten weekend uda mi się go skończyć. Tyle tylko, że znowu zapowiadają upały :(.


Pozdrawiam Was bardzo serdecznie i życzę udanego weekendu :).