Zdecydowanie nie należę do osób, które dobrze znoszą upały :(. W wysokich temperaturach tracę energię życiową i nic mi się nie chce, co zresztą widać po częstotliwości wpisów na blogu. Jedynie czytanie książek dobrze mi idzie w taką pogodę :).
Co nieco jednak zrobiłam od ostatniego wpisu :). Powstał trzeci motek zielonej wełny i całość czeka teraz na przerobienie na sweter - i pewnie jeszcze długo poczeka, ale się doczeka. Wyszło tego w sumie 1700 m/370g.
Zaczęłam prząść czesankę polwarth'a, a że wymyśliłam sobie cienką nitkę to trwa to bez końca. Na razie skończyłam jedną szpulę i w ramach odpoczynku uprzędłam resztki czesanek do filcowania, które jeszcze mi zostały. Niewiele tego było, więc po raz pierwszy zdublowałam singla z nitką maszynową (taką zwykłą, do szycia na maszynie). Uzyskałam 313m/50g czerwonej (a raczej bordowej) nitki i 163m/26g czarnej. W bliżej nieokreślonej przyszłości zostanie przerobiona na skarpetki :).
Po przewinięciu w motki prezentuje się tak:
W nieco chłodniejszych chwilach usiłuję dziergać wełniany sweter. Została mi już praktycznie jedynie listwa z przodu do zrobienia i jak dobrze pójdzie, może w ten weekend uda mi się go skończyć. Tyle tylko, że znowu zapowiadają upały :(.
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie i życzę udanego weekendu :).
Co nieco jednak zrobiłam od ostatniego wpisu :). Powstał trzeci motek zielonej wełny i całość czeka teraz na przerobienie na sweter - i pewnie jeszcze długo poczeka, ale się doczeka. Wyszło tego w sumie 1700 m/370g.
Zaczęłam prząść czesankę polwarth'a, a że wymyśliłam sobie cienką nitkę to trwa to bez końca. Na razie skończyłam jedną szpulę i w ramach odpoczynku uprzędłam resztki czesanek do filcowania, które jeszcze mi zostały. Niewiele tego było, więc po raz pierwszy zdublowałam singla z nitką maszynową (taką zwykłą, do szycia na maszynie). Uzyskałam 313m/50g czerwonej (a raczej bordowej) nitki i 163m/26g czarnej. W bliżej nieokreślonej przyszłości zostanie przerobiona na skarpetki :).
Po przewinięciu w motki prezentuje się tak:
W nieco chłodniejszych chwilach usiłuję dziergać wełniany sweter. Została mi już praktycznie jedynie listwa z przodu do zrobienia i jak dobrze pójdzie, może w ten weekend uda mi się go skończyć. Tyle tylko, że znowu zapowiadają upały :(.
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie i życzę udanego weekendu :).
Doskonale Cię rozumiem - nie lubię takich upałów... jest mi cały czas gorąco...
OdpowiedzUsuńZielona wełna na sweterek cudna - piękne odcienie.
Pozdrawiam serdecznie.
Dziękuję serdecznie - za pochwałę wełny i zrozumienie w kwestii upałów :)))
UsuńPrzeciwko upałom kategorycznie prostestujemy! Strajk!
OdpowiedzUsuńO ludzie, ile tego zielonego jest! Będzie piękny sweterek.
Podziwiam za wytrwałość, nie dałabym rady ani rządka swetra zrobić w takiej temperaturze. No to kończ i pokazuj na organizmie, bo dopiero wtedy widać będzie pełną jego urodę :-)
Zielonej nitki faktycznie sporo mi wyszło, ale też sporo jej potrzeba na sweter jaki chcę z niej zrobić. Zastanawiam się nad ogoniastym lub boxy - mam nadzieję, że uda mi się podjąć ostateczną decyzję zanim się za niego zabiorę ;)). Dzierganie w takim upale nie jest przyjemne, szczególnie gdy włóczka grzeje porządnie i na dodatek lekko podgryza, ale powolutku posuwam się do przodu. Chciałabym w ten weekend skończyć, bo obiecałam sobie nie zaczynać nowej robótki zanim tej nie skończę. A mam już wielką ochotę zabrać se za skarpetki :).
UsuńWełenki przecudne a sweterek czerwony zapowiada się ciekawie czekam kiedy go pokażesz.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie mila
Dziękuję pięknie :)
UsuńAleż Kochana nie jesteś odosobniona w tym samopoczuciu. Bardzo trudno mi się zmobilizować do jakiejkolwiek pracy.
OdpowiedzUsuńA wełenki są urocze. Mam nadzieję,że już takich wielkich upałów nie będzie.
Serdecznie pozdrawiam i trochę chłodku życzę:)
Jutko - pocieszające jest, że nie ja jedna jestem taka zdechła w tę pogodę, ale powodem do radości to nie jest :)). Najbliższe dni nadal mają być upalne, ale jakoś to przeżyjemy :). Uściski :)).
Usuńprzeciwnie - uwielbiam gorąco! dla mnie lato mogłoby trwać większą część roku, tylko 2-3 miesiące chłodu poproszę, na noszenie wełnianych swetrów ;)
OdpowiedzUsuńśliczne wełny!!!
Ja lato kocham, byle tylko temperatura nie przekraczała 25 stopni :). Zima dla mnie mogłaby nie istnieć, a do noszenia wełnianych swetrów wystarczyłaby mi jesień i wiosna - też potrafią być chłodne :).
UsuńSweterek w pełnej krasie widziałam na FB :)) - pięknie wygląda.
OdpowiedzUsuńWłóczki jak zwykle również pełne uroku, ciekawe jak to wszystko uprzędłaś skoro ciepło cały czas - może nie do końca jednak to ciepło takie straszne, a skoro czytanie przedkładasz to musiałaś trafić na coś ekstra :)
Ja na ciepło jestem odporna ale PM "więdnie" jak i reszta rodziny - cieszę się tą pogodą choć rozumiem, że nie wszyscy muszą lubić + 30 stopni.
Uściski
Sweterek już wyprany i wysuszony czeka na sesję zdjęciową na ludziu, a ludź czeka na łaskawsze temperatury :). Podobno już od jutra ma być nieco chłodniej - pożyjemy, zobaczymy. Co do książek, to nie trafiłam na nic ekstra. To były raczej takie łatwe, lekkie i przyjemne lektury na lato - specjalnego wysiłku umysłowego nie wymagały, ale były ciekawe, no i nie grzały tak jak wełna :)).
UsuńUściski :))
Takich wielkich upałów ja też nie lubię.
OdpowiedzUsuńŚliczne kolorki mają te wełenki. Ciekawe co z nich wydziergasz.
Widzę, że jakiś sweterek powstaje w bardzo ładnym ciepłym kolorze.
Pozdrawiam Dorota
Dziękuję pięknie :). Sweterek już gotowy i mam nadzieję, że niedługo będę mogła go pokazać na blogu. A z tego czarnego i bordowego motka, które ostatnio uprzędłam, już powstają skarpetki :).
UsuńUpały nawet mnie wykończyły w tym roku. Też mam zaległości dziergane. Ale już w ręku kilka motków miałam :)))
OdpowiedzUsuń