Ostatnio moim wolnym czasem rządzi kołowrotek :). Merynos - którego początki pokazywałam dwa posty wcześniej - w pięknym "głębinowym" kolorze jest już gotowy. Ze 100 g batta powstało 646 m podwójnej nitki.
Teraz przędę cierpliwie kolejną czesankę z merynosa, o taką:
Na razie przerobiłam połowę. Powstały dwa motki - w sumie 247 g/1099 m. Po wypraniu prezentują się tak:
Czasami jednak trzeba odpocząć od kołowrotka i wtedy ... sięgam po druty :). Powolutku dzierga się sweter. Na razie jest tyle:
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie i życzę udanej reszty weekendu :).
Teraz przędę cierpliwie kolejną czesankę z merynosa, o taką:
Na razie przerobiłam połowę. Powstały dwa motki - w sumie 247 g/1099 m. Po wypraniu prezentują się tak:
Czasami jednak trzeba odpocząć od kołowrotka i wtedy ... sięgam po druty :). Powolutku dzierga się sweter. Na razie jest tyle:
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie i życzę udanej reszty weekendu :).
fantastyczne kolory :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję :).
UsuńSweterek jest... wow! Niezwykły!!! A ja mam ostatnio tak mało czasu.... Aż normalnie żal... Pozdrowienia :)
OdpowiedzUsuńAle, ale! Dostałam na imieniny wrzeciono Asiu! Szkoda tylko, że nie mam czasu, żeby do niego usiąść :( I dostałam lnianą czesankę. Czy ja coś z niej uprzędę na wrzecionie, czy lepiej zacząć od wełnianej jednak?
UsuńDziękuję :). Sweter będzie z gatunku banalnie prostych, czyli taki, jakie najbardziej lubię, a "główną rolę" ma w nim grać wełna ;)).
UsuńCo do wrzeciona i lnu nie będę mogła Ci pomóc, bo nigdy nie przędłam na wrzecionie, ani nie miałam w rękach lnianej czesanki. Jednak przygodę z wrzecionem zaczęłabym od wełnianej czesanki, bo z tego co czytałam len nie jest zbyt łatwy w przędzeniu, a szkoda by było gdybyś zaraz na początku miała się zniechęcić :).
Dzięki wielkie! Tak właśnie myślałam... bo ta lniana czesanka wygląda hmmm... na mega trudną do poradzenia sobie... ;)
UsuńJak wełenka jest piękna, to już nic więcej nie trzeba! :)
Piękne włóczki sprzędłaś. Ta zieleń jest ekstra.
OdpowiedzUsuńO to chyba sweterek będzie kolorem pasował do skarpetek z poprzedniego wpisu:)))
OdpowiedzUsuńA kolory tych wełenek bajeczne. Zwłaszcza te zielenie.
Serdeczności posyłam z zapadanego przez cały dzień Mazowsza.
Dziękuję Jutko :)). Faktycznie skarpetki wyglądają jakby były do kompletu ze swetrem, chociaż wydziergałam je z innej wełny :). Zielenie będą na sweter, tylko jeszcze nie zdecydowałam ostatecznie jaki będzie miał fason. Ale nie ma pośpiechu, bo kolejka rzeczy do wydziergania jest dosyć długa :)).
UsuńUściski :).
Dorobek przędzalniczy godny pozazdroszczenia :)) Po takich ilościach przędzy to faktycznie kołowrotek "zawładnął" Twoim wolnym czasem :))
OdpowiedzUsuńSwetra jestem ciekawa bo wygląda od ramion, ja zrobiłam sobie podobny ale nie mogłam jakoś dopasować głębokości rękawów - muszę jeszcze temu kiedyś poświęcić chwilę :)
Przed chwilą podziwiałam Twój urobek - też sporo tego ukręciłaś :)). Faktycznie ostatnio mój kołowrotek kręci się codziennie, chociaż w dni robocze znacznie krócej niż w weekendy. Nie wiem jak długo jeszcze ta wena będzie trwała, bo jak przyjdą upały i czesanka zacznie mi się lepić do rąk, to zapał do przędzenia może mi znacznie osłabnąć.
UsuńSweter robię od góry i - jak zwykle zresztą - "na oko". Po prostu co jakiś czas "przymierzam" czy rękawy są już odpowiednio szerokie :). Do tej pory jakoś udawało mi się trafić w odpowiedni wymiar :).
Serdeczności :))
Ale pracowita jesteś, aż mam ochotę schować się w mysią dziurkę (gdybym tylko się zmieściła i takową znalazła) ze wstydu. U mnie na chęciach się kończy. Sweterek już podziwiałam na FB, ciekawa jestem jak go wykończysz. Cudne włóczki tworzysz. Cudne! Pozdrawiam i miłej niedzieli życzę :)
OdpowiedzUsuńNo nie wiem czy to jest objaw pracowitości, bo reszta spraw leży odłogiem, a sterta rzeczy do prasowania rośnie niebezpiecznie ;). Po prostu korzystam z weny, bo nie wiem jak długo potrwa :)). Sweter będzie miał fason taki sam jak ten, który pokazywałam w poście z 10 listopada 2012r, tyle tylko, że będzie cieńszy, będzie miał długie rękawy, a listwę przodu, mankiety i dół zrobię z czarnego finnisha - tego samego, którego domieszałam do tej czerwonej czesanki, więc kolorystycznie na pewno się nie pogryzą. Mam tylko nadzieję, że efekt końcowy mnie zadowoli :).
UsuńWłaśnie tej przedniej listwy byłam bardzo ciekawa. Zwykle mam z tym problem. No to czekam :))))
UsuńBardzo piękne i mnóstwo. Aż mi wstyd...
OdpowiedzUsuńUściski :-)
Dziękuję pięknie :)). A czegóż Ty się wstydzisz????? Ja po prostu korzystam z weny, póki trwa.
UsuńŚciskam serdecznie :).
Cudne kolory :-) Jak to wspaniale umieć posługiwać się kołowrotkiem :-) Podziwiam Cię z całego serca.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Dziękuję serdecznie :))
UsuńPiękna ta zielona włóczka , zazdroszczę umiejętności :) , tej jeszcze nie posiadam :)
OdpowiedzUsuńNiebiesizna wyszła bajkowo, zielona zresztą też, tylko u mnie chwilowy odwrót od zieleni :))))
OdpowiedzUsuń