... a jest kolejna wełna :). Ale cóż było robić, skoro wena do machania drutami gdzieś sobie poszła, za to naszła mnie ochota na kręcenie na kołowrotku? Sweter więc nadal cierpliwie czeka na rękawy, a ja zutylizowałam ostatnie już "roladki" z czesanek do filcowania. Tym razem w czerwieniach, rudościach i jasnych brązach.
Na kołowrotku prezentowała się tak:
- singiel
- i podwójna nitka
A tak prezentuje się już po wypraniu i wysuszeniu
Zdjęcia robione w różnym czasie i przy różnym świetle, więc kolory też różnie wyszły. Na ostatnich dwóch zdjęciach jest chyba najbardziej podobna do siebie :).
Jest tego w sumie 107 g/426 m podwójnej nitki. Będzie na kolejne skarpetki :)).
Pozdrawiam Was serdecznie i słonecznie :).
Na kołowrotku prezentowała się tak:
- singiel
- i podwójna nitka
A tak prezentuje się już po wypraniu i wysuszeniu
Zdjęcia robione w różnym czasie i przy różnym świetle, więc kolory też różnie wyszły. Na ostatnich dwóch zdjęciach jest chyba najbardziej podobna do siebie :).
Jest tego w sumie 107 g/426 m podwójnej nitki. Będzie na kolejne skarpetki :)).
Pozdrawiam Was serdecznie i słonecznie :).
Och jak bardzo Ci zazdroszczę umiejętności przędzenia - piękne wełenki Ci wychodzą. Mam nawet kołowrotek, ale wciąż brak czasu, żeby przysiąść i ogranąć sprzęt. A takie cuda można tylko podziwiać u innych, choć dobre i to, ino zazdrość lekka strzyka :-)
OdpowiedzUsuńSylwuś, Ty też jeszcze będziesz przędła na kołowrotku, jestem tego pewna. Tylko ten czas musi się znaleźć :). Jeszcze trzy miesiące i będą wakacje - może wtedy Ci się uda? Uściski :))
UsuńBardzo fajny kolorek :-) Co z tego będzie?
OdpowiedzUsuńNajprawdopodobniej skarpetki, ale głowy za to nie dam - wszak kobieta zmienną jest ;))).
UsuńPiekna wełenka.Ja tylko mogę podziwiać jak inni przędą takie cuda.Fajny kolorek to i skarpetki będą takie no ładne.Może zrobisz coś innego a nie tylko skarpetki.Lato idzie skarpetki choc pikne robisz nie będą potrzebne.Pozdrawiam wiosennie i ogródkowo.
OdpowiedzUsuńDziękuję pięknie :). Zanim ja się za przerabianie tej wełny zabiorę to pewnie jesien już nastanie ;)). Na razie w kolejce czekają inne rzeczy, pora też zabrać się za przerabianie bawełny, na którą zimą nawet nie spojrzę. Poza tym, znając siebie, gdy przyjdzie lato to tempo dziergania znacząco mi spadnie :).
UsuńPięknie sią prezentuje! Aż szkoda na skarpetki!
OdpowiedzUsuńNa sweter lub chociaż bolerko mam jej zbyt mało, a na szal jest troszkę zbyt szorstka - szyję mam znacznie bardziej wrażliwą niż stopy :). Poza tym ta wełna całkiem dobrze sprawdza się na skarpetki. Mam nawet wrażenie, że skarpetki, które wydziergałam w zeszłym roku z tego typu czesanki są w lepszym stanie, niż niektóre z włóczki skarpetkowej, a używane były tak samo często.
UsuńPiękniusia!!! :) Pozdrawiam serdecznie!!!
OdpowiedzUsuńDziękuję :)))
UsuńMyślę, że przędę całkiem sporo ale Ty bijesz wszelkie rekordy - dopiero co pokazałaś ten turkus z tencelem i to w dość sporych ilościach a tu następny motek w czerwieniach - ja też tak chcę :))
OdpowiedzUsuńPiękny motek i w sam raz na skarpety chociaż czapka lub rękawiczki też by były :)
Ja przędę angorę z jedwabiem i coraz bardziej myślę o próbie przeczesania tego runa - no przędzie się paskudnie :(
Uściski
Karina - w przędzeniu to Ty masz zdecydowanie większą wydajność niż ja :))). Turkus z tencelem zabrał mi miesiąc czasu i dał nieźle w kość, więc musiałam odreagować, a że tę czesankę przędło się bardzo przyjemnie, to i szybko poszło :). Jak mi tej wełny wystarczy, to oprócz skarpetek może i czapka powstanie, ale raczej w połączeniu z jakąś inną wełną, bo na całą to z pewnością zabraknie.
UsuńUściski :)
Włóczka pięknie się prezentuje. Gdym taką miała wydziergałabym z niej długą kamizelkę.
OdpowiedzUsuńCieplutko pozdrawiam Dorota
Dziękuję :). Na kamizelkę jest jej zdecydowanie za mało, a dorobić więcej się nie da, pozostanę więc przy skarpetkach :))).
UsuńNie szkoda, że sweter leży, skoro powstała taka piękna wełna. Przyjdzie czas, to go skończysz :). Skarpetki będą niesamowite! Kolor jest tak energetyczny, że już na sam widok robi się ciepło. Mój sweter też leży, bo.... zabrałam się za inny i też mi zostały tylko rękawy. Mam teraz do zrobienia cztery rękawy- pod warunkiem, że udadzą się za pierwszym razem, więc może zrobię ich z pięć, albo sześć :)))) Śpię nadal...niestety...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię :)))
Dzięki Elu :). Sweter na pewno skończę, bo mam już ochotę zabrać się za bolerko z wełny z poprzedniego posta, a obiecałam sobie, że nie zacznę dopóki nie skończę obecnej robótki. I tak jestem w lepszej sytuacji niż Ty, bo mam do zrobienia tylko 1 i 1/4 rękawa ;)))). Ja też nadal śpię :(. Najlepiej jest w weekendy, bo wtedy mogę się rano wyspać i potem funkcjonuję normalnie. Ale w dni powszednie, gdy budzik dzwoni przed 5 rano, a za oknem ciemna noc, łatwo nie jest :(. Byle do weekendu :))
UsuńO mamuniu, jak na to patrzę, to myślę o następnym hobby... Hmmm, tylko skąd wziąć tyle czasu? Kolor bajkowy wyszedł :D
OdpowiedzUsuńDziękuję :). Przędzenie sporo czasu zajmuje, ale za to ma się podwójną przyjemność - najpierw z przędzenia, a potem z dziergania z własnej wełny :)). Że nie wspomnę już o noszeniu takich udziergów :)). Na brak czasu też jeszcze sposobu nie znalazłam ;(.
UsuńO matko! Chciałabym się tego wszystkiego nauczyć!!! Jakie piękne!!! Jak dużo to wymaga pracy!!!
OdpowiedzUsuńA cóż stoi na przeszkodzie? Chyba tylko brak czasu, bo chęci Ci raczej nie brakuje :)).
UsuńNo dobra, jak już z takiego cuda kolorystycznego musisz robić skarpetki - to noś je na szyi!!!! Jako opatulacz. Grzech je w butach chować.
OdpowiedzUsuńJuż zmienilam zdanie - będzie z tego chusta, taka jak ta granatowo-zielona, tylko w połączeniu z ciemnym brązem :). A chustę, tak jak piszesz, będę nosiła na szyi i ramionach, coby wszyscy widzieli ;)))).
UsuńNo! I tak to ja już mogę nie płakać nad taką wełną cudną upchniętą w butach!
Usuń