... i kolejne niespodzianki. Tym razem wzięłam się za farbowanie czesanki. Na pierwszy ogień poszła czesanka 56's English. Dodałam turkusowego, granatowego i nieco zielonego barwnika i czekałam cierpliwie co z tego wyniknie. Tym razem barwniki wchłonęły się całkowicie i woda w garnku była czysta. Niestety po wyjęciu czesanki okazało się, że spora jej część w ogóle nie złapała barwnika :(. Wyglądało to okropnie! Niewiele myśląc (i tak lekko już podłamana) rozrobiłam resztę zielonego barwnika, wlałam do gara i do tego wrzuciłam ponownie czesankę. Przypuszczałam, że otrzymam znowu zieloności w różnych odcieniach i tu spotkała mnie kolejna niespodzianka. To co tym razem otrzymałam, po wyschnięciu wyglądało tak:
Dominował turkus, granat i popielaty błękit. Zieleń też była, ale głównie tam gdzie "chwyciła" za pierwszym razem.
Bardzo byłam ciekawa co mi z tego wyjdzie po uprzędzeniu :). Dlatego też ostatni weekend spędziłam głównie przy kołowrotku :). A oto efekty:
- tak wyglądało na szpulce
- a tak wygląda już gotowa wełna
Muszę przyznać, że efekt końcowy podoba mi się :).
Mam tej wełny 200 g, około 540 m. Na kamizelkę powinno wystarczyć :).
Coś mi dzisiaj blogger fiksuje więc nie będę się więcej rozpisywać. Mam tylko nadzieję, że uda mi się tego posta opublikować :).
Miłego popołudnia!
Fajne kolorki, już ciekawa jestem jak to wyjdzie w robótce. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTeż jestem ogromnie ciekawa :). Najpierw jednak postanowiłam wykończyć wreszcie tunikę bawełnianą, która czeka na zmiłowanie już od pół roku. A później już z czystym sumieniem wrzucę na druty tę wełnę :)).
Usuńprzepięknie to wyszło!
OdpowiedzUsuńFrasia, ta wełna jest rewelacyjna! boskie kolory (nie ważne, zamierzone, czy nie ;) ) i pięknie uprzędziona!
OdpowiedzUsuńDzięki :). Aż się zarumieniłam ;)). Co do kolorów to barwniki wybrałam świadomie, natomiast efekt końcowy był dla mnie całkowitą niespodzianką. Najważniejsze, że mi się spodobał :)).
UsuńPrzepiękny kolorek.Już sobie wyobrażam jakie cudeńko z niej stworzysz.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Zamierzam wydziergać z tej wełny kamizelkę, bo na sweterek raczej mi jej nie starczy :). Mam nadzieję, że gotowy wyrób mnie nie rozczaruje :).
UsuńSuper wygląda piękny kolor.
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńPiękny efekt końcowy (mimo przygód po drodze)!
OdpowiedzUsuńDzięki :). Emocji po drodze faktycznie mi nie brakowało ;)).
Usuńzawsze twierdziłam że wszystkie "nie wyszło" są najfajniejsze ;)ich nieprzewidywalność jest niemalże magiczna
OdpowiedzUsuńCoś w tym jest! Dobrze, że te moje "porażki" w efekcie końcowym są do zaakceptowania przeze mnie ;)). Ciekawa jestem czy kiedyś będę w stanie przewidzieć co mi wyjdzie z farbowania - na razie jest to dla mnie wielką tajemnicą ;)).
UsuńAsiu, Twoje postępy w zakresie przędzenia i farbowania są imponujące!
OdpowiedzUsuńFantastyczny efekt!!!
Dzięki za uznanie - staram się :)).
Usuńfarbowana czesanka nie koniecznie musi zachwycić by uzyskać ładny efekt w nitce :))
OdpowiedzUsuńa niektóre czesanki, które dech zapierają w piersiach z zachwytu w nitce mogą okazać się nijakie - takie to cuda :))
życzę miłej zabawy w dalszym odkrywaniu niuansów farbiarskich :D
No to pocieszyłaś mnie :). Ta pofarbowana czesanka w zachwyt mnie nie wprawiła, ale byłam w stanie ją zaakceptować. Gotowa nić podoba mi się zdecydowanie bardziej. Oby tylko efekt końcowy w dzianinie mnie nie rozczarował :). Ale na to muszę jeszcze troszkę poczekać - inne sprawy mają teraz pierwszeństwo :).
Usuńpiekne kolorki, zpewnoscia cokolwiek z niej wydziergasz bedzie sliczne, pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńMam taką nadzieję :)). Dziękuję pięknie :).
UsuńJuż na szpulce nitka wygląda efektownie! Wełenka - rewelacja:)
OdpowiedzUsuńDziękuję pięknie :).
UsuńFrasia, jest absolutnie zajebiaszcza. Pękam z zazdrości!
OdpowiedzUsuńViolet - ale ona nie jest fioletowa ;))). No, chociaż ten granat ma w sobie coś z głębokiego fioletu ;)).
UsuńNo własnie, coś ma i strasznie mi sie podoba:)
Usuńcuda..to zawsze nakreca czlowieka gdy sie nie wie co wyjdzie a tu wyszlo calkiem ladnie...pozdrawiam ania
OdpowiedzUsuńFakt - emocji przy tym farbowaniu mi nie brakowało ;)). Dobrze, że efekt końcowy mnie zadowala :).
Usuńno po prostu cudowności :)zazdroszczę Ci całego tego procesu tworzenia :)wszystko (prawie - bo owieczki pewnie nie masz :P) od początku stworzone przez Ciebie :)a kolorki za każdym razem mnie sie podobają, Pozdrówka
OdpowiedzUsuńNo nie - owieczki nie mam i pewnie nigdy mieć nie będę :). Ot, uroki życia w blokowisku ;). Dzięki :).
Usuńkolorki super, myślę, że to udany eksperyment
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńPo prostu cudna!!!to fakt, że często takie "nie udane" farbowanie po skręceniu daje fantastyczny efekt.
OdpowiedzUsuńGratulacje Frasiu!
Po takich komentarzach, to aż czuję jak mi skrzydła rosną ;)).
UsuńDzięki :). Po tym eksperymencie nauczyłam się jednego - do końca trzeba mieć nadzieję, że coś fajnego może nam wyjść :)).
fantastycznyyyyyyyyyyyyyy :)
OdpowiedzUsuń:))))
UsuńMiszczyni po prostu:):):)Słów brak.CUUUUUUUDNA wełna:)Ach!!!Pozdrawiam ciepło :)
OdpowiedzUsuńTjaaaa, miszczyni niespodzianek i efektów nieprzewidywalnych ;))). Buziaki :**
UsuńJaki zarąbisty efekt uzyskałaś. Przędzie, farbuje, dzierga :) Jeszcze owce będzie na wełenkę hodowała i będzie samowystarczalna w swojej pasji :) :) Pozdrawiam i podziwiam :)
OdpowiedzUsuńna nowy blog zapraszam
OdpowiedzUsuńhttp://agatuszka.blogspot.com/
No cóż, ja bym pewnie kolejną chustę zrobiła, bo wełna piękna. Tak więc oczekuję kamizelki :-)
OdpowiedzUsuńFrasiu - miodzio, no miodzio kolory!!!!!!
OdpowiedzUsuńTe kolory niebieskiego piekne,
OdpowiedzUsuń