Ostatnio udało mi się wreszcie zmobilizować i wyciągnąć maszynę do szycia. Musiałam uszyć nowe poszewki na poduszki, bo te, których ciągle używamy mocno się już zużyły. Wyciągnęłam więc moje zapasy szmatek (a nazbierało się ich sporo) i przystąpiłam do dzieła :).
A skoro już zaczęłam robić bałagan, to na jednej poszewce się nie skończyło. W sumie powstały cztery :).
Siłą rozpędu skroiłam jeszcze i uszyłam dwie siatki. Ta mniejsza jest formatu A4 (no, może troszkę szersza) i służy mi do noszenia śniadania do pracy, bo do mojej nowej torebki śniadanie się niestety nie mieści, nawet skromne.
Do ich uszycia wykorzystałam resztę tkaniny kupionej za 1,- zł w szmateksie, z której ponad dwa lata temu uszyłam takie podkładki na stół.
Zdjęcie oczywiście zrobione, gdy podkładki były jeszcze nowe - obecnie noszą już wyraźne ślady zużycia :).
Gdy tak sobie szyłam, doszłam do wniosku, że przydałaby mi się jeszcze spódnica. Jest więc nadzieja na to, że wkrótce znowu wyciągnę maszynę. Materiał odpowiedni już kupiłam, teraz tylko czekam na natchnienie ;). Ostatnią spódnicę dla siebie uszyłam ponad dwa lata temu. Wyglądała tak:
Niestety od tego czasu przybyło mi ładnych parę kilogramów i w spódnicę się nie mieszczę :(. Ta, którą zamierzam uszyć, będzie wyglądać bardzo podobnie, bo to mój ulubiony fason. Może jedynie uszyję ją nieco krótszą :).
Poza tym na drutach dzierga się sweter z szetlanda - na razie mam plecy i część lewego przodu. Dzisiejsza ponura pogoda spowodowała też, że zatęskniłam za kolorami i na kołowrotek wskoczył merynos w kolorach jesieni (tej złotej). Planów jak widać mi nie brakuje - zobaczymy jak będzie z ich realizacją :).
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie i ciepło :).
A skoro już zaczęłam robić bałagan, to na jednej poszewce się nie skończyło. W sumie powstały cztery :).
Siłą rozpędu skroiłam jeszcze i uszyłam dwie siatki. Ta mniejsza jest formatu A4 (no, może troszkę szersza) i służy mi do noszenia śniadania do pracy, bo do mojej nowej torebki śniadanie się niestety nie mieści, nawet skromne.
Do ich uszycia wykorzystałam resztę tkaniny kupionej za 1,- zł w szmateksie, z której ponad dwa lata temu uszyłam takie podkładki na stół.
Zdjęcie oczywiście zrobione, gdy podkładki były jeszcze nowe - obecnie noszą już wyraźne ślady zużycia :).
Gdy tak sobie szyłam, doszłam do wniosku, że przydałaby mi się jeszcze spódnica. Jest więc nadzieja na to, że wkrótce znowu wyciągnę maszynę. Materiał odpowiedni już kupiłam, teraz tylko czekam na natchnienie ;). Ostatnią spódnicę dla siebie uszyłam ponad dwa lata temu. Wyglądała tak:
Niestety od tego czasu przybyło mi ładnych parę kilogramów i w spódnicę się nie mieszczę :(. Ta, którą zamierzam uszyć, będzie wyglądać bardzo podobnie, bo to mój ulubiony fason. Może jedynie uszyję ją nieco krótszą :).
Poza tym na drutach dzierga się sweter z szetlanda - na razie mam plecy i część lewego przodu. Dzisiejsza ponura pogoda spowodowała też, że zatęskniłam za kolorami i na kołowrotek wskoczył merynos w kolorach jesieni (tej złotej). Planów jak widać mi nie brakuje - zobaczymy jak będzie z ich realizacją :).
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie i ciepło :).
Pięknie wygląda ta spódnica i świetne torby napewno się przydadzą:)) i poszewki na podusie są super:))) pozdrawiam Viola
OdpowiedzUsuńDziękuję :). Torby już są w ciągłym użyciu, poszewki zresztą też. Szkoda tylko, że do spódnicy już nie wchodzę :(. Za to jest okazja, żeby uszyć sobie nową :)).
UsuńEfekty szyciowe wspaniałe a spódniczkę koniecznie krótszą uszyj, tak do kolanka polecam:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Marlena
Dzięki :). Też doszłam do wniosku, że krótsza spódnica będzie lepsza. Nie wiem czemu kiedyś preferowałam takie do pół łydki? Na szczęście już mi przeszło ;)).
UsuńTorby super! Uwielbiam takie :-)
OdpowiedzUsuńI poszewki też niczego sobie - bardzo sympatyczny materiał :-)
Jutro mam zamiar ubrać jaśki, bo piszczą, że za mało ciuszków mają ;-)
A spódnica... No mój fason! Tylko, że ciut za długa.
Przed kolanko będzie idealna!
Hmmm... Taaa.... Flausz mam...
Chyba czas sobie jakiś nowy ciuszek machnąć ;-)
Takie torby to podstawa! Jedną stale noszę w torebce. Poszewki też są uszyte z tkanin (100% bawełna) kupionych za grosze w ciucholandzie - miałam kiedyś taki fajny blisko pracy. Niestety już nie istnieje, a szkoda, bo można tam było kupić naprawdę dobre jakościowo tkaniny na śmiesznie małe pieniądze.
UsuńSpódnicę zdecydowanie uszyję krótszą - taką do kolan. Wyciągaj maszynę i machnij sobie nowy ciuch - może zmobilizuje mnie to do szybszego, ponownego uruchomienia maszyny? :)).
:-D Nic z tego!
UsuńNie mam flauszu - zapomniałam, że "wyszedł" na króliki i koty :-D
Frasiu a jest coś czego nie umiesz robić?:)) śliczne podkładki...i torby fajne...spódnica rewelka...no nic dodać nic ująć:)
OdpowiedzUsuńOj, tak. Tego czego nie potrafię jest znacznie więcej od tego co umiem zrobić, tyle tylko, że się tym nie chwalę ;))). Dzięki :).
UsuńZdolniacha z Ciebie :)
OdpowiedzUsuńLepiej szczycić się tym co potrafisz , niż dołować tym czego nie potrafisz :)
Gratki wielkie !!!
Dzięki :))
UsuńNo i znów mam kompleksy. Jak ty pięknie szyjesz! A ja, nie powiem, umiem, ale w podartej pościeli śpię i od wełny mnie oderwać nie można. Jak by się tym Twoim urozmaiceniem działań robótkowych zarazić? Torby są super, a podkładki nawet hiper!
OdpowiedzUsuńDziękuję :). A z kompleksami daj sobie spokój - przecież też tak potrafisz :). Po prostu teraz masz fazę na wełnę i już! Do szycia trzeba mieć natchnienie, bo inaczej nic z tego nie wychodzi. Poczekaj cierpliwie - do Ciebie też w końcu ta wena wróci. Na razie rób to co Ci sprawia przyjemność, tym bardziej, że świetnie Ci to wychodzi :).
UsuńNo to będzie wszystko nowe i piękne, poszewki śniadaniówka i podkładki wszystko ekstra! Spódnica też świetna, też potrzebuję, bo swoja ulubiona ołówkową (tez uwielbiam ten fason) przypaliłam żelazkiem i tylko nie wiem czy sama się porwę, czy mamę będę nudzić.
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na sweterek z szetlanda
Dzięki :). Spróbuj sama uszyć sobie spódnicę - to w sumie wcale nie jest takie trudne jak się ma dobry wykrój. W razie kłopotów zawsze możesz poprosić o pomoc mamę :).
UsuńSweter z szetlanda się dzieje, ale niestety jakoś powoli - czas się nie chce naciągnąć, a i ja czasem mam wrażenie, że zapadam w sen zimowy ;(. Ale postaram się go jak najszybciej skończyć, bo chciałabym zacząć już coś innego ;)).
znowu cudeńka wyszły z pod Twojej ręki, Kobieto podziwiam Cię za cierpliwość przy tym szyciu,a skoro maszyna wyjęta to może podeślę projekt????
OdpowiedzUsuńAsiu - to niestety nie był przypływ weny, a jedynie pilna konieczność. Maszyna znowu jest schowana i zastanawiam się kiedy ją wyciągnę, aby uszyć tę zaplanowaną spódnicę. Mam nadzieję, że jeszcze w tym roku ;). Ale co się odwlecze ....
UsuńŚwietne podusie.I siatki bardzo dekoracyjne:)))
OdpowiedzUsuńA moja maszyna czeka i czeka i czeka.....Buziaczki:)))
Dzięki :*. Może weź i uruchom tę maszynę, bo się jeszcze na Ciebie obrazi? ;)))
UsuńWow! Do tej pory kojarzyłaś mi się z kołowrotkiem,a tu taka niespodzianka :) Zaczęłaś od poduszek, skończyłaś na spódnicy, nieźle. Szycie wychodzi Ci rewelacyjnie, aż żal że rzadko szyjesz.
OdpowiedzUsuńDziękuję pięknie :). Przędę znacznie krócej niż szyję :). I chociaż szycie nie jest moim najbardziej ulubionym zajęciem, to od czasu do czasu powstaje coś uszytego przeze mnie :). Niestety z braku czasu i miejsca, na szycie pozostają mi jedynie weekendy.
UsuńMuszę przyznać,iż mimo że nie mogę się porównywać ze swoją figurą do Twojej to ten fason spódnicy jest również moim ulubionym.
OdpowiedzUsuńBardzo fajne to Twoje szycie.Podkładki bardzo mi się podobają.
Aż troszkę łaskawiej spojrzałam na swoją maszynę do szycia, stojącą grzecznie w moim kąciku:)))))))
Pozdrawiam serdecznie.
Jutko - taką figurę to ja miałam dwa lata temu. Teraz, mimo najszczerszych chęci, do tej spódnicy się już nie wcisnę :(. Dlatego mam zamiar uszyć sobie nową :). A taki klasyczny, prosty fason chyba większości z nas najlepiej pasuje. Dlatego dziwi mnie, czemu w sklepach tak trudno o ten typ spódnicy?
UsuńSerdeczności :)
No właśnie,również mam problem z kupnem gotowej:)
UsuńOjej, ja nigdy nie wyszłam poza pościele i łapki do garnków ... spódnica super, też by mi się taka przydała, tylko kto mi uszyje? :)) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTo może uszyj sobie sama? :)) Przecież szyć potrafisz :). A uszycie takiej spódnicy, wbrew pozorom, wcale nie jest takie trudne. Powodzenia! Pozdrawiam :).
UsuńNo super Kochana. Zdecydowanie za rzadko sięgasz po maszynę. Czekam na uprzędy, bo moje wrzeciona leżą, odłożone na rzecz drutów i poncha ;-)
OdpowiedzUsuńRzadko wyciągam maszynę, bo to się wiąże u mnie z bałaganem w pokoju i zajęciem jedynego stołu w domu, przy którym jadamy posiłki. Tak więc na szycie mam czas jedynie w weekendy pomiędzy obiadem a kolacją (i to nie zawsze). A druty i kołowrotek też ciągną - na dodatek z nimi jest mniej bałaganu ;)). Co do uprzędów, to na razie mam szpulkę merynosa - będzie więcej (w sumie mam go 0,5 kg do przerobienia). Tyle tylko, że jednocześnie dziergam szetlanda, a jak wiadomo, gdy się robi kilka rzeczy na raz, to żadna nie chce się szybko skończyć ;(.
UsuńSuper szycie! Podkładki faktycznie zjawiskowe! A spódnica na każdą porę i figurę, rewelacyjny fason.
OdpowiedzUsuńDzięki Aniu :). Ten fason spódnicy faktycznie prawie każdej pasuje, a zdjęcie zachowam sobie na pamiątkę jak kiedyś wyglądałam ;)).
UsuńEh, jak zazdraszczam :) umiejętności szycia i wykrawania i w ogóle...
OdpowiedzUsuńNo to już nie zazdraszczaj, tylko się naucz :)). Przytargaj wreszcię tę maszynę do domu i zacznij szyć - to naprawdę nie jest takie trudne :). Buziaki :*
Usuń