poniedziałek, 19 stycznia 2015

Uprzędzione

Wreszcie skończyłam prząść czesankę z polwarth'a, którą zaczęłam w zeszłym roku w lipcu. Uprzędłam jedną szpulkę, a potem była długa przerwa, aż do grudnia, kiedy to zabrałam się za drugą szpulkę. Chciałam uprząść cieniutką nitkę i udało mi się. Trwało to jednak całą wieczność. Dublowanie też zajęło mi ładnych parę godzin. No, ale wreszcie jest :).
Pierwszy motek, zdublowany tydzień temu, prezentuje się tak:




W miniony weekend zdublowałam resztę, a tu wszystkie motki razem (zdjęcia przy sztucznym świetle, bo dzień dzisiaj wyjątkowo ponury):


Dla pamięci:
motek nr 1 - ok. 1230 m/136 g
motek nr 2 - ok. 820 m/95 g
motek nr 3 - ok. 344 m/46 g.
Ponieważ drugą szpulkę singla uprzędło mi się nieco grubiej, więc po zdublowaniu, na pierwszej szpulce zostało mi trochę nitki. Nie miałam ochoty jej przewijać, więc postanowiłam poćwiczyć na niej navajo. Nie był to może najszczęśliwszy pomysł, bo singiel był naprawdę cieniutki, ale jakoś się udało. Do ideału tej nitce daleko, mam jednak nadzieję, że każda kolejna będzie lepsza :). A to moja pierwsza nitka navajo: 83 m/ 16 g.



Na koniec pokażę jeszcze komplet jaki powstał ostatnio. Ściślej mówiąc ostatnio powstała jedynie czapka, bo otulacz powstał z niedokończonego szalika, który zaczęłam dziergać kilka lat temu. Brakło mi na niego cierpliwości i wylądował w torbie z resztkami włóczek. Niedawno wpadł mi w ręce i postanowiłam coś z nim robić. Dziergać dalej szalika nie miałam ochoty, więc zszyłam końce i powstał otulacz, którym można dwukrotnie się owinąć. Z pozostałej włóczki wydziergałam czapkę i mam taki komplecik:



Włóczki niestety nie zużyłam całej, więc kiedyś pewnie znowu coś z niej powstanie. Na razie jednak dziergam ... kolejną czapkę :). A w przerwach między czapkami usiłuję dziergać sweter, ale coś wolno mi to idzie. Mam nadzieję, że do wiosny skończę :)).
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie :)).

29 komentarzy:

  1. Śliczna wełenka ,ale bym ci ją porwała .
    Komplecik uroczy .
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję pięknie :). Wełny będę pilnować ;)))

      Usuń
  2. Same cukiereczki u Ciebie :) zazdroszczę niteczki - tego na pewno nie będę się uczyć, hihi mogę jedynie powzdychać :)
    Pozdrawiam, Marlena

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nigdy nie mów nigdy ;). Ale masz rację - nie da się robić wszystkiego. Za to frywolitki wychodzą Ci już cudnie!

      Usuń
  3. Komplecik śliczny chociaż nie mój kolor a wełenki cudne !!!!!
    Pozdrawiam mila

    OdpowiedzUsuń
  4. Intrygują mnie te przędzione wełny, tak się przyglądam i myślę, może... kiedyś... ;)
    Komplet, czapka z otulaczem jest wspaniały! No i ten guzik! Wisienka na torcie ;) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze możesz spróbować przędzenia i sprawdzić czy Ci to pasuje :). Ostrzegam jednak, że to również zajęcie uzależniające i zajmujące masę czasu :)). Za to nie wymaga świetnego wzroku, co dla mnie ma coraz większe znaczenie.

      Usuń
  5. Frasiu nieczki są prześliczne i Ty pewnie o tym wiesz.. ja prawie zawsze mam tak że jeden singiel jest dłuższy od drugiego, wtedy żeby nie robić kawałeczków nici innych parametrach przewijam tę resztkę ze szpulki na rękę łączę koniec dłuższego singla z tym co mi się skończyło (jeśli nie uda mi się sfilcować to więżę) i dubluję na sposób andyjskiej bransoletki...
    Komplecik jest śliczny :) i TEN GUZIK!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Aniu :). Gdyby ten singiel nie był taki cieniuteńki i zostało go nieco mniej, to pewnie bym go przewinęła i doprzędła dubla. Ale już po prostu brakło mi na to cierpliwości. Poza tym chciałam wreszcie spróbować zrobić navajo i okazja się nadarzyła - już przynajmniej wiem co i jak :).
      Guzik jest super! Wreszcie znalazłam dla niego zastosowanie :)).

      Usuń
    2. Nie przędłaś nigdy navajo? oj jak na tak doświadczoną już prządkę, to nigdy bym nie pomyślała...

      Usuń
    3. Dzięki za komplement, ale za doświadczoną prządkę to ja się absolutnie nie uważam - jeszcze mnóstwo nauki w tej dziedzinie przede mną :)).

      Usuń
  6. Wspaniałe niteczki uprzędłaś :-) Ciekawe, co z nich wydziergasz...
    Komplet cudowny! Piękna czapka :-)
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)). Z tych nitek, w bliżej nieokreślonej przyszłości, powstaną jakieś chusty lub szale. Na razie powędrowały do pudła i czekają na swoją kolej :)).

      Usuń
  7. Zadziwiasz mnie przędzeniem - raz siedziałam przy kołowrotku, u Laury, i wiem, że to nie jest takie proste. Nitki piękne, przepiękne:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Dorotko :)). Moje pierwsze nitki wyglądały zupełnie inaczej - były zdecydowanie bardziej "artystyczne", no i o wiele grubsze :)). Z czasem nabiera się wprawy, a w końcu uprzędłam już ładnych parę kilometrów nitek :).

      Usuń
  8. Miodzio niteczki!!! A jak podoba Ci się navajo? Próbowałam, ale jakoś mnie nie zachwycił ten sposób, wolę klasycznie z trzech singli. Ale jest genialnym sposobem na resztki ze szpulki i małe ilości czesanki.
    Komplet bardzo mi się podoba - no i ten guzik! Taki detal, a tyle zmienia!
    Ściskam:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Sabinko :)). Co do navajo, to trudno powiedzieć. Ten singiel był zbyt cienki na pierwsze próby w tej technice i cały czas drżałam, żeby przy przeciąganiu nitki nie zerwała mi się. Jakoś mi się udało, ale dałam chyba zbyt dużo skrętu, chociaż motek "w zwisie" nie przekręca się. Jak następnym razem wpadnę na kawę, to przyniosę tę próbkę ze sobą i ocenisz co mi z tego wyszło :)). Na razie zdecydowanie wolę kręcić nitki 2 ply (3 ply jeszcze nie próbowałam, bo nie mam odpowiedniego sprzętu).
      Ściskam :)))

      Usuń
    2. Jeśli się nie skręca, to raczej wszystko z nim ok. Tripelek wygląda trochę inaczej, niż dubelek. Moje navajo też było takie jakby mocno skręcone. Ale z chęcią go obejrzę jak będziesz miała chwilkę czasu na kawkę:) Dobrej nocy:)

      Usuń
  9. Jak zwykle ja na końcu ale po pierwsze GUZIK !!! Zachwycił mnie na nowo i jak cudownie pasuje do "żeberkowego" wzoru :)
    Nitkę z Polwarth'u chwaliłam już ostatnio ale nie zaszkodzi napisać, że dalej mi się podoba - mam ogromną słabość do cienizn :))
    Muszę przyznać, że zawsze z nutką zazdrości spoglądam na Twoje i Fouzune 2-nitki mnie nigdy nie wychodzą tak równiutkie duble. Za to navajo było pierwszą powielaną nitką, którą opanowałam,jak tylko kupiłam kołowrotek z większą ilością szpul, uwielbiam przejścia tonalne a ten sposób pozwala cieszyć się mocniejszą nitką niż singiel a na dodatek zachowuje cieniowanie nici.
    Wydaje mi się, że nie ma znaczenia na jakiej nitce ćwiczysz po prostu trzeba poćwiczyć jak ze wszystkim - moje pierwsze navajo było miejscami przekręcone albo niedokręcone - dasz radę a sposób polecam, bo nie zostają resztki na szpulach :D
    Uściski

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten guzik "chodził" za mną odkąd go u Ciebie zobaczyłam :). Nawet zrobiłam dwa tylko po to, żeby sprawdzić jak się go robi, a teraz wreszcie znalazłam dla niego zastosowanie :)).
      Bardzo Ci dziękuję za pochwałę mojej nitki :). Twoich nitek na żywo nigdy nie widziałam, ale na zdjęciach wyglądają idealnie. Za to nitki Sabiny znam z widzenia, macania i przerabiania i są dla mnie niezmiennie ideałem, do którego staram się dążyć i do którego ciągle jeszcze mi daleko :). Navajo postanowiłam się nauczyć właśnie ze względu na cieniowane nitki. Może latem znowu najdzie mnie wena na farbowanie, a wtedy już będę wiedziała co i jak. Chociaż zdaję sobie sprawę, że sporo ćwiczeń jeszcze przede mną :).
      Uściski :)

      Usuń
  10. Bardzo ładny ten komplecik Ci wyszedł. I kolorek taki subtelny.
    Mi sie bardzo podoba Twój skręt i w dublu i w "trypelku". Według mnie sztuka polega właśnie na tym, co budzi Twoje wątpliwości - żeby nić nie była przekręcona, a kąt skrętu był przy tym jak największy (czyli: mocno skręcić, ale nie przekręcić). Wszak technika po to była wymyślona, żeby nić była mocna, a w ten sposób zyskuje. Na moje oko jest idealnie, po prostu zrobiłaś to lepiej niż większość z nas (ze mną na czele - ja daję w navajo za mało skrętu). A juz zupelnie nie pojmuję, jak nitka pod navajo może być według Ciebie za cienka, wszak właśnie cienka się do tego nadaje. Oj, chyba szukasz dziury w całym, a ja tu nawet krzywego oczka, nie tylko dziury, nie widze.
    Uściski

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aldona, to wszystko dlatego, że to był mój pierwszy raz, a poza tym nigdy jeszcze nie widziałam na żywo i nie macałam takiej nitki, więc nie wiem tak naprawdę jak ona powinna wyglądać. Cieszę się bardzo, że uważasz, że jej nie zepsułam ;)). Cienkość nitki przy splataniu w navajo mi nie przeszkadzała - raczej cały czas bałam się, że przy przeciąganiu, gdy nitki trą o siebie, taki cieniutki singiel po prostu mi się zerwie. Na szczęście nic takiego się nie stało - widać był dobrze skręcony :). Następnym razem będę już odważniejsza :)).
      Uściski :)

      Usuń
  11. Zestaw czapka plus otulacz wyszły Ci ślicznie .
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  12. Podziwiam Twoją umiejętność przędzenia. Nitka wyszła prześliczna i taka równiusieńka :-) Co z niej będzie? Sweter?
    Komplet do pozazdroszczenia :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Ata :). Z tej wełny powstanie jakaś zwiewna chusta lub szal w bliżej nieokreślonej przyszłości. Myślałam też przez chwilę o swetrze, ale musiałabym go dziergać na drutach 2 mm, a tego moja cierpliwość mogłaby nie wytrzymać :). Czapka była już noszona i sprawdza się świetnie. Otulacz czeka na większe chłody ;).

      Usuń
  13. Ależ Kochana ten komplecik śliczniutki. I ten miętowy kolorek.
    Ale i ta wełenka w motkach piękna. Już Ty stworzysz z niej coś pięknego.
    Pozdrawiając bardzo serdecznie, nieustająco podziwiam Twój talent.

    OdpowiedzUsuń