Udało mi się uszyć kolejne spódnice. Jako pierwsza powstała klasycznie prosta spódniczka, lekko zwężana ku dołowi, o długości nieco nad kolano. Mam nadzieję, że się przyzwyczaję do tej długości, bo do tej pory nosiłam spódnice o długości zdecydowanie za kolana :).
Cokolwiek pokazują Wasze monitory, ta spódniczka ma zdecydowanie zielony kolor :). Do jej uszycia wykorzystałam cienki len - gniecie się niemożebnie, niemal od samego patrzenia na nią ;). Spódniczka jest na podszewce i powinna się dobrze nosić, o ile nie zniechęci mnie nieco "szmatławy" wygląd tego lnu.
Kolejna spódniczka jest już znacznie dłuższa i nieco bardziej fantazyjna. Uszyta jest z 8 klinów, dopasowanych w biodrach i rozkloszowanych na dole.
Powstała z bawełny z domieszką czegoś elastycznego, w pięknym czerwonym kolorze, którego zdjęcie oczywiście nie oddaje. Niestety też gniecie się okrutnie :(. Podoba mi się ten fason i kiedyś chyba uszyję sobie jeszcze jedną taką, ale już ze zdecydowanie bardziej lejącego i mniej gniotącego się materiału.
Zastanawiam się co zrobić z resztą tej bawełny, bo zostało mi jej ok. 3 mb? Na razie wróciła do szafy i czeka na "swój czas".
I na tym chwilowo koniec z szyciem. Muszę sobie zrobić przerwę. Szycie zdecydowanie nie jest moją pasją, ale jeszcze do niego wrócę, bo bardzo korci mnie, żeby wypróbować dwa wykroje na sukienki :). Na razie zatęskniłam za drutami, dzięki czemu tunika ma wreszcie szansę na ukończenie - zostały mi już tylko kieszenie :)).
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie i życzę udanej niedzieli :).
Cokolwiek pokazują Wasze monitory, ta spódniczka ma zdecydowanie zielony kolor :). Do jej uszycia wykorzystałam cienki len - gniecie się niemożebnie, niemal od samego patrzenia na nią ;). Spódniczka jest na podszewce i powinna się dobrze nosić, o ile nie zniechęci mnie nieco "szmatławy" wygląd tego lnu.
Kolejna spódniczka jest już znacznie dłuższa i nieco bardziej fantazyjna. Uszyta jest z 8 klinów, dopasowanych w biodrach i rozkloszowanych na dole.
Powstała z bawełny z domieszką czegoś elastycznego, w pięknym czerwonym kolorze, którego zdjęcie oczywiście nie oddaje. Niestety też gniecie się okrutnie :(. Podoba mi się ten fason i kiedyś chyba uszyję sobie jeszcze jedną taką, ale już ze zdecydowanie bardziej lejącego i mniej gniotącego się materiału.
Zastanawiam się co zrobić z resztą tej bawełny, bo zostało mi jej ok. 3 mb? Na razie wróciła do szafy i czeka na "swój czas".
I na tym chwilowo koniec z szyciem. Muszę sobie zrobić przerwę. Szycie zdecydowanie nie jest moją pasją, ale jeszcze do niego wrócę, bo bardzo korci mnie, żeby wypróbować dwa wykroje na sukienki :). Na razie zatęskniłam za drutami, dzięki czemu tunika ma wreszcie szansę na ukończenie - zostały mi już tylko kieszenie :)).
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie i życzę udanej niedzieli :).
Oooo widzę, że maszyna Tobą zawładnęła... i super, i jak stwierdziła Sylwka " do twarzy " Tobie w tych spódnicach mimo że bez głowy ;)
OdpowiedzUsuńA len lubię mimo, że się gniecie...
Faktycznie - dawno tyle nie szyłam :)). Pewnie robiłabym to częściej gdybym miała ku temu lepsze warunki, czyli odpowiedni kąt do szycia. Niestety muszę korzystać z jedynego stołu w domu, przy którym jadamy posiłki :(. Ot, uroki małego mieszkania.
UsuńLen też lubię, nawet jeśli nie wygląda zbyt elegancko :)).
Jeżeli szycie nie jest Twoją pasją to co dopiero będzie jak objawisz co nią jest :D
OdpowiedzUsuńNaprawdę podziwiam Twoje krawieckie umiejętności nawet nie wiesz jak bardzo :)) - spódnice wyglądają przepięknie wszystkie ta z poprzedniego wpisu też i poduszki.
Krój zielonej bardzo mi się podoba - może kiedyś się odważę ale nie szybko.
Pozdrawiam niedzielnie i czekam na tunikę :))
Dziękuję, ale moje umiejętności krawieckie wcale nie są takie duże. Mam po prostu szczęście, że wykroje z Burdy (te dla niższych kobiet) w miarę dobrze na mnie pasują. Szyję zgodnie z wykrojem, na końcu przymierzam i jakoś pasuje :)). Ta zielona to mój ulubiony fason i pewnie powstaną jeszcze inne wersje kolorystyczne - wykrój mam już sprawdzony :).
UsuńCo do tuniki to chyba pójdzie do prucia :(. Przymierzyłam ją dzisiaj i mimo, że robiłam mniejszy rozmiar (S) to wyglądam w niej jak w worku na kartofle :((. Obawiam się, że pranie i blokowanie też niewiele jej pomoże. Na razie wylądowała w koszu robótkowym, a ja dla odreagowania chyba zacznę inną robótkę.
Aż żałuję, patrząc na Twoje spódniczki,że sama ich nie noszę,bo na pewno bym zmałpowała:)))Szczególnie zielona,lniana przypadła mi do gustu.Pewnie na lato uszyję sobie jakąś długą,prostą,do kostek,co by nóg nikomu nie pokazywać....Buziaki:)))
OdpowiedzUsuńTo może powinnaś zacząć nosić? :)) Latem w spódnicach jest przewiewniej i chłodniej :)).
UsuńDługie spódnice podobno są znowu modne. Ja niestety w takiej długości niezbyt korzystnie wyglądam. Buziaki :*
Piękne spódnice - a z reszty czerwonego uszyj sobie szal do kompletu - taki do narzucania na ramiona :)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę umiejętności szycia, oj zazdroszczę.. I tego, że tak pięknie wyglądasz w tym, co uszyjesz...
Dziękuję pięknie :)). Szala z tego czerwonego materiału zdecydowanie nie zrobię - jest na to za sztywny. Ale coś na pewno wymyślę :). Na szczęście nie jest to towar szybko psujący się ;)).
UsuńUwielbiam ołówkowe spódnice, dlatego na widok tej zielonej, serce zabiło mi mocniej- zieleń też uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńszyj dalej, a gnieceniem się nie przejmuj, każdy kto zna się choć odrobinę, doceni jakość naturalnych materiałów
To też jest mój ulubiony fason spódnicy :)). A gnieceniem postaram się nie przejmować - w końcu to nie są spódnice wizytowe ;)). Dziękuję :).
UsuńO piękne są te obie spódniczki i mają świetne kolorki takie moje :)) pozdrawiam serdecznie Viola
OdpowiedzUsuńDziękuję :). Cieszę się, że się podobają :)).
UsuńLen POWINIEN być wygnieciony, żeby było widać że to len :)
OdpowiedzUsuńObie spódniczki bardzo eleganckie, ale czerwona chyba wygodniejsza w noszeniu ( nie trzeba zabiegać o piękne siadanie :) Ładne masz kolanka, więc długość zielonej idealna ;)
No, to ten mój len zdecydowanie będzie wygnieciony - wystarczy, że się schylę i z pewnością będzie to na nim widać :))). I chyba przekonam się wreszcie do tej długości. Czyżbym z wiekiem robiła się odważniejsza? ;)) Dziękuję :)
UsuńAsieńko - zdecydowanie długość PRZED kolana! Masz co pokazywać, to nie chowaj! Rewelacyjna ta zielona!
OdpowiedzUsuńCzerwona też piękna, ale jak dla mnie (i dla Twoich nóg!!) za długa!
Chyba masz rację :)). Gdy tak patrzę na zdjęcia tej zielonej spódnicy oraz tej z poprzedniego posta i porównuję ze swoimi starymi zdjęciami, na których byłam w dłuższych spódnicach, to mam wrażenie, że w tych krótszych moja sylwetka ma lepsze proporcje. Dlaczego więc upierałam się przy długości do połowy łydki? Naprawdę nie wiem. Obiecuję, że kolejna spódnica też będzie krótsza :)).
UsuńI bardzo dobrze! Jak się ma figurkę i nogi do pokazywania, to grzech przyoblekać się w namioty :-D
UsuńMoże i szycie nie jest Twoją pasją, ale po spódniczkach tego nie widać. Są świetne. Nie będę ukrywać, że niebieska podoba mi się bardziej. Przy Twojej pięknej figurze wygląda wprost bajecznie i super kobieco.
OdpowiedzUsuńDziękuję pięknie :)). A ja mam tyle zastrzeżeń co do swojej figury ....
UsuńSzycie nie jest moją pasją, bo po prostu nie mam do niego odpowiednich warunków, a to bardzo zniechęca :(.
Jejku jakie te są śliczne!!! A pasek dodaje im szyku! Stanowi super dodatek :) Niesamowite rzeczy robisz! Od kiedy szyjesz??? Czy jest szansa, że i ja mogę się nauczyć? Nie masz pojęcia, jak bardzo bym chciała!
OdpowiedzUsuńDziękuję :)). No pewnie, że możesz nauczyć się szyć!!!! Jeśli tylko tego chcesz, to na pewno Ci się uda! Ja zaczęłam szyć krótko po studiach, gdy kupiłam swoją pierwszą maszynę. A że były to ciężkie czasy, więc praktycznie wszystkie swoje spódnice i sukienki szyłam sama, korzystając z wykrojów Burdy. Chyba nawet jakieś spodnie też sobie uszyłam :). Potem miałam bardzo długą przerwę. Teraz szyję sporadycznie, w zależności od potrzeb :).
UsuńZacznij od czegoś prostszego, żeby się nie zniechęcić, a z każdą kolejną rzeczą będzie łatwiej :). Trzymam kciuki!
Bardzo fajny blog:)
OdpowiedzUsuńZe spódnic najbardziej podoba mi się ta zielona-niebieska :)
Dziś próbowałam zamówić koraliki toho w sklepie internetowym,ale nie wiem od czego zacząć,jak dobrać półprodukty,żeby pasowały,masakra :(
Podpowiedz mi coś :)
Dziękuję :)). Co do koralików, to polecam Ci przeczytanie tej strony: http://blog.pasart.pl/2011/12/09/kurs-bizuterii-beading-tutorial-bransoletka-szydelkowo-koralikowa/
UsuńSą tam odpowiedzi na najczęściej zadawane pytania w kwestii sznurów koralikowych - mam nadzieję, że Ci to pomoże w podjęciu decyzji :). Powodzenia!
podziwiam! też się kiedyś nauczę, a co! ;)
OdpowiedzUsuńpiękne, ta pierwsza cudeńko!
Dziękuję :). Pewnie, że się nauczysz! Trzymam za to kciuki :)).
UsuńCudne obie, choć moim zdaniem rację ma Ata - kolana pokaż Kobieto, bo zgrabne masz, to się chwal :-)
OdpowiedzUsuńJakoś nikt mi do tej pory nie powiedział, że mam ładne kolana czy zgrabne nogi, a tu na blogu tylu komplementów się doczekałam ;))). Obiecuję pokazywać kolana. Boję się tylko, żebym siedząc zbyt wiele nie pokazywała ;)). Na szczęście zza biurka widać mnie głównie od pasa w górę ;)).
UsuńNo i tak trzymać :-)
UsuńObie są bardzo ładne, więc myślę, że gniecenie się im można wybaczyć ;) Skłaniam się wszak bardziej ku pierwszej (dobrze, że zamieściłaś uwagę o kolorze, bo wg mojego komputera jest co najwyżej zielono-morska... ;)), taki fason bardziej lubię i, jak dziewczyny piszą, masz co pokazywać, więc pokazuj!! :)
OdpowiedzUsuńO! Kolejny komplement :)). Dzięki Kasiu :)). Wiesz, że ja też najbardziej lubię takie proste spódnice, ale od czasu do czasu chciałoby się odmiany :)).
UsuńMoja faworytna to ta zielona - w tym sporym fragmencie, w którym Cię na zdjęciu widać, wyglądasz w niej na jakieś osiemnaście lat. I nawet wygląda na to, że na tyle się w niej czujesz. Przecież to genialne, nie do kupienia!
OdpowiedzUsuńNo cóż - na osiemnastkę to ja już zdecydowanie nie wyglądam ;))). Za to spódnica sprawdza się świetnie. Miałam ją w pracy wczoraj i dzisiaj też ją założyłam. Wygląda na to, że będzie moją ulubioną :). Nawet mi to wygniecenie nie przeszkadza - jakoś to do tej spódnicy pasuje :). Coś czuję, że powstaną kolejne takie, w innych kolorach :)).
UsuńJa też optuję za zieloną ołówkową :) Jest bardzo kobieca i taka długość jak na zdjęciu jest bardzo sexi :) Dziewczyno dzieki spotkaniom z maszyną do szycia masz dwa wspaniałe i eleganckie ciuszki :) Pozdrawiam serdecznie i bardzo liczę na to, że jeszcze będę mogła u ciebie na blogu podziwiać szyciowe dzieła.
OdpowiedzUsuńZielona spódnica już została moją ulubioną :). Obiecuję, że jeszcze jakieś "uszytki" na blogu się pojawią, bo mam ochotę na kolejne takie spódniczki, tylko w innych kolorach. Może dzięki temu zacznę częściej w spódnicach chodzić, bo ostatnimi czasy królowały u mnie spodnie. Poza tym muszę wreszcie zutylizować chociaż część materiałów, które mam zachomikowane w domu po różnych kątach ;)). Oby mi tylko wena do szycia zbyt szybko nie minęła :)).
UsuńŚwietne spódnice! Wszystkie trzy bardzo mi się podobają, bardzo dobre kroje i pięknie na Tobie leżą. Wyglądają jakby były z markowej pracowni krawieckiej:) Opłaciło się trzymać te kciuki, żeby wena Cię nie opuściła:)))
OdpowiedzUsuńUściski:)
Dzięki Sabinko :)). Gdybyś tych kciuków nie trzymała, to z pewnością nie udałoby mi się ich uszyć ;))). Uściski :)).
UsuńZapewne skoro tak twierdzisz, szycie nie jest Twoją pasją. Tym bardziej jestem pod wrażeniem wspaniałych efektów.
OdpowiedzUsuńPodziwiałam i tą z poprzedniego wpisu.Moją faworytką zdecydowanie zostaje zielona.Podobają mi się wszystkie.Ale uwielbiam fason taki, jaki wybrałaś dla zieleni:)
Co do lnu, niestety "coś za coś". Mam sporo rzeczy z lnu i w największe upały świetnie się sprawdza. Gniecie się, to fakt. Ale chyba to jedyny materiał w którym mi to nie przeszkadza.
Pozdrawiam bardzo serdecznie.
Dziękuje pięknie :). Też najbardziej lubię fason taki, jak tej zielonej i pewnie uszyję jeszcze podobną, w innym kolorze. Ale czasem chce się czegoś innego, no i trudno mieć wszystkie spódnice jednakowe ;)). Len też bardzo lubię i muszę przyznać, że ta jego gniotliwość już mi nie przeszkadza. Mam wrażenie, że len gniecie się w jakiś taki szlachetny sposób i pasuje mu to :)).
UsuńPozdrawiam bardzo serdecznie :).
No właśnie, co do lnu nie potrafiłam tak trafnie tego określić.
UsuńZielona - dla mnie idealna! Czerwona, no ja bym jednak skróciła do kolan, ale Tobie dobrze, bo ładnemu we wszystkim ładnie!
OdpowiedzUsuńZ tej pięknej czerwieni, bo faktycznie nie łatwo znaleźć piękny odcień - ja bym sukienkę uszyła, szmizjerkę prostą.
Zielona nosi się idealnie i chyba jutro znowu ubiorę ją do pracy :). Czerwona jeszcze nie doczekała się "wyjścia" z domu ale i na nią przyjdzie czas. Z reszty tego czerwonego materiału zamierzam uszyć prostą sukienkę (nawet już wykrój znalazłam), a może nawet na prostą, krótką spódniczkę jeszcze starczy - szkoda tylko, że wena do szycia gdzieś sobie poszła ;(.
Usuń