niedziela, 5 maja 2013

Szycia ciąg dalszy

Udało mi się uszyć kolejne spódnice. Jako pierwsza powstała klasycznie prosta spódniczka, lekko zwężana ku dołowi, o długości nieco nad kolano. Mam nadzieję, że się przyzwyczaję do tej długości, bo do tej pory nosiłam spódnice o długości zdecydowanie za kolana :).


Cokolwiek pokazują Wasze monitory, ta spódniczka ma zdecydowanie zielony kolor :). Do jej uszycia wykorzystałam cienki len - gniecie się niemożebnie, niemal od samego patrzenia na nią ;). Spódniczka jest na podszewce i powinna się dobrze nosić, o ile nie zniechęci mnie nieco "szmatławy" wygląd tego lnu.
Kolejna spódniczka jest już znacznie dłuższa i nieco bardziej fantazyjna. Uszyta jest z 8 klinów, dopasowanych w biodrach i rozkloszowanych na dole.



Powstała z bawełny z domieszką czegoś elastycznego, w pięknym czerwonym kolorze, którego zdjęcie oczywiście nie oddaje. Niestety też gniecie się okrutnie :(. Podoba mi się ten fason i kiedyś chyba uszyję sobie jeszcze jedną taką, ale już ze zdecydowanie bardziej lejącego i mniej gniotącego się materiału.
Zastanawiam się co zrobić z resztą tej bawełny, bo zostało mi jej ok. 3 mb? Na razie wróciła do szafy i czeka na "swój czas".
I na tym chwilowo koniec z szyciem. Muszę sobie zrobić przerwę. Szycie zdecydowanie nie jest moją pasją, ale jeszcze do niego wrócę, bo bardzo korci mnie, żeby wypróbować dwa wykroje na sukienki :). Na razie zatęskniłam za drutami, dzięki czemu tunika ma wreszcie szansę na ukończenie - zostały mi już tylko kieszenie :)).
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie i życzę udanej niedzieli :).

41 komentarzy:

  1. Oooo widzę, że maszyna Tobą zawładnęła... i super, i jak stwierdziła Sylwka " do twarzy " Tobie w tych spódnicach mimo że bez głowy ;)
    A len lubię mimo, że się gniecie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie - dawno tyle nie szyłam :)). Pewnie robiłabym to częściej gdybym miała ku temu lepsze warunki, czyli odpowiedni kąt do szycia. Niestety muszę korzystać z jedynego stołu w domu, przy którym jadamy posiłki :(. Ot, uroki małego mieszkania.
      Len też lubię, nawet jeśli nie wygląda zbyt elegancko :)).

      Usuń
  2. Jeżeli szycie nie jest Twoją pasją to co dopiero będzie jak objawisz co nią jest :D
    Naprawdę podziwiam Twoje krawieckie umiejętności nawet nie wiesz jak bardzo :)) - spódnice wyglądają przepięknie wszystkie ta z poprzedniego wpisu też i poduszki.
    Krój zielonej bardzo mi się podoba - może kiedyś się odważę ale nie szybko.
    Pozdrawiam niedzielnie i czekam na tunikę :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, ale moje umiejętności krawieckie wcale nie są takie duże. Mam po prostu szczęście, że wykroje z Burdy (te dla niższych kobiet) w miarę dobrze na mnie pasują. Szyję zgodnie z wykrojem, na końcu przymierzam i jakoś pasuje :)). Ta zielona to mój ulubiony fason i pewnie powstaną jeszcze inne wersje kolorystyczne - wykrój mam już sprawdzony :).
      Co do tuniki to chyba pójdzie do prucia :(. Przymierzyłam ją dzisiaj i mimo, że robiłam mniejszy rozmiar (S) to wyglądam w niej jak w worku na kartofle :((. Obawiam się, że pranie i blokowanie też niewiele jej pomoże. Na razie wylądowała w koszu robótkowym, a ja dla odreagowania chyba zacznę inną robótkę.

      Usuń
  3. Aż żałuję, patrząc na Twoje spódniczki,że sama ich nie noszę,bo na pewno bym zmałpowała:)))Szczególnie zielona,lniana przypadła mi do gustu.Pewnie na lato uszyję sobie jakąś długą,prostą,do kostek,co by nóg nikomu nie pokazywać....Buziaki:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To może powinnaś zacząć nosić? :)) Latem w spódnicach jest przewiewniej i chłodniej :)).
      Długie spódnice podobno są znowu modne. Ja niestety w takiej długości niezbyt korzystnie wyglądam. Buziaki :*

      Usuń
  4. Piękne spódnice - a z reszty czerwonego uszyj sobie szal do kompletu - taki do narzucania na ramiona :)

    Zazdroszczę umiejętności szycia, oj zazdroszczę.. I tego, że tak pięknie wyglądasz w tym, co uszyjesz...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję pięknie :)). Szala z tego czerwonego materiału zdecydowanie nie zrobię - jest na to za sztywny. Ale coś na pewno wymyślę :). Na szczęście nie jest to towar szybko psujący się ;)).

      Usuń
  5. Uwielbiam ołówkowe spódnice, dlatego na widok tej zielonej, serce zabiło mi mocniej- zieleń też uwielbiam :)
    szyj dalej, a gnieceniem się nie przejmuj, każdy kto zna się choć odrobinę, doceni jakość naturalnych materiałów

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To też jest mój ulubiony fason spódnicy :)). A gnieceniem postaram się nie przejmować - w końcu to nie są spódnice wizytowe ;)). Dziękuję :).

      Usuń
  6. O piękne są te obie spódniczki i mają świetne kolorki takie moje :)) pozdrawiam serdecznie Viola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :). Cieszę się, że się podobają :)).

      Usuń
  7. Len POWINIEN być wygnieciony, żeby było widać że to len :)
    Obie spódniczki bardzo eleganckie, ale czerwona chyba wygodniejsza w noszeniu ( nie trzeba zabiegać o piękne siadanie :) Ładne masz kolanka, więc długość zielonej idealna ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, to ten mój len zdecydowanie będzie wygnieciony - wystarczy, że się schylę i z pewnością będzie to na nim widać :))). I chyba przekonam się wreszcie do tej długości. Czyżbym z wiekiem robiła się odważniejsza? ;)) Dziękuję :)

      Usuń
  8. Asieńko - zdecydowanie długość PRZED kolana! Masz co pokazywać, to nie chowaj! Rewelacyjna ta zielona!
    Czerwona też piękna, ale jak dla mnie (i dla Twoich nóg!!) za długa!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba masz rację :)). Gdy tak patrzę na zdjęcia tej zielonej spódnicy oraz tej z poprzedniego posta i porównuję ze swoimi starymi zdjęciami, na których byłam w dłuższych spódnicach, to mam wrażenie, że w tych krótszych moja sylwetka ma lepsze proporcje. Dlaczego więc upierałam się przy długości do połowy łydki? Naprawdę nie wiem. Obiecuję, że kolejna spódnica też będzie krótsza :)).

      Usuń
    2. I bardzo dobrze! Jak się ma figurkę i nogi do pokazywania, to grzech przyoblekać się w namioty :-D

      Usuń
  9. Może i szycie nie jest Twoją pasją, ale po spódniczkach tego nie widać. Są świetne. Nie będę ukrywać, że niebieska podoba mi się bardziej. Przy Twojej pięknej figurze wygląda wprost bajecznie i super kobieco.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję pięknie :)). A ja mam tyle zastrzeżeń co do swojej figury ....
      Szycie nie jest moją pasją, bo po prostu nie mam do niego odpowiednich warunków, a to bardzo zniechęca :(.

      Usuń
  10. Jejku jakie te są śliczne!!! A pasek dodaje im szyku! Stanowi super dodatek :) Niesamowite rzeczy robisz! Od kiedy szyjesz??? Czy jest szansa, że i ja mogę się nauczyć? Nie masz pojęcia, jak bardzo bym chciała!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)). No pewnie, że możesz nauczyć się szyć!!!! Jeśli tylko tego chcesz, to na pewno Ci się uda! Ja zaczęłam szyć krótko po studiach, gdy kupiłam swoją pierwszą maszynę. A że były to ciężkie czasy, więc praktycznie wszystkie swoje spódnice i sukienki szyłam sama, korzystając z wykrojów Burdy. Chyba nawet jakieś spodnie też sobie uszyłam :). Potem miałam bardzo długą przerwę. Teraz szyję sporadycznie, w zależności od potrzeb :).
      Zacznij od czegoś prostszego, żeby się nie zniechęcić, a z każdą kolejną rzeczą będzie łatwiej :). Trzymam kciuki!

      Usuń
  11. Bardzo fajny blog:)
    Ze spódnic najbardziej podoba mi się ta zielona-niebieska :)
    Dziś próbowałam zamówić koraliki toho w sklepie internetowym,ale nie wiem od czego zacząć,jak dobrać półprodukty,żeby pasowały,masakra :(
    Podpowiedz mi coś :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)). Co do koralików, to polecam Ci przeczytanie tej strony: http://blog.pasart.pl/2011/12/09/kurs-bizuterii-beading-tutorial-bransoletka-szydelkowo-koralikowa/
      Są tam odpowiedzi na najczęściej zadawane pytania w kwestii sznurów koralikowych - mam nadzieję, że Ci to pomoże w podjęciu decyzji :). Powodzenia!

      Usuń
  12. podziwiam! też się kiedyś nauczę, a co! ;)
    piękne, ta pierwsza cudeńko!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :). Pewnie, że się nauczysz! Trzymam za to kciuki :)).

      Usuń
  13. Cudne obie, choć moim zdaniem rację ma Ata - kolana pokaż Kobieto, bo zgrabne masz, to się chwal :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakoś nikt mi do tej pory nie powiedział, że mam ładne kolana czy zgrabne nogi, a tu na blogu tylu komplementów się doczekałam ;))). Obiecuję pokazywać kolana. Boję się tylko, żebym siedząc zbyt wiele nie pokazywała ;)). Na szczęście zza biurka widać mnie głównie od pasa w górę ;)).

      Usuń
    2. No i tak trzymać :-)

      Usuń
  14. Obie są bardzo ładne, więc myślę, że gniecenie się im można wybaczyć ;) Skłaniam się wszak bardziej ku pierwszej (dobrze, że zamieściłaś uwagę o kolorze, bo wg mojego komputera jest co najwyżej zielono-morska... ;)), taki fason bardziej lubię i, jak dziewczyny piszą, masz co pokazywać, więc pokazuj!! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O! Kolejny komplement :)). Dzięki Kasiu :)). Wiesz, że ja też najbardziej lubię takie proste spódnice, ale od czasu do czasu chciałoby się odmiany :)).

      Usuń
  15. Moja faworytna to ta zielona - w tym sporym fragmencie, w którym Cię na zdjęciu widać, wyglądasz w niej na jakieś osiemnaście lat. I nawet wygląda na to, że na tyle się w niej czujesz. Przecież to genialne, nie do kupienia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż - na osiemnastkę to ja już zdecydowanie nie wyglądam ;))). Za to spódnica sprawdza się świetnie. Miałam ją w pracy wczoraj i dzisiaj też ją założyłam. Wygląda na to, że będzie moją ulubioną :). Nawet mi to wygniecenie nie przeszkadza - jakoś to do tej spódnicy pasuje :). Coś czuję, że powstaną kolejne takie, w innych kolorach :)).

      Usuń
  16. Ja też optuję za zieloną ołówkową :) Jest bardzo kobieca i taka długość jak na zdjęciu jest bardzo sexi :) Dziewczyno dzieki spotkaniom z maszyną do szycia masz dwa wspaniałe i eleganckie ciuszki :) Pozdrawiam serdecznie i bardzo liczę na to, że jeszcze będę mogła u ciebie na blogu podziwiać szyciowe dzieła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zielona spódnica już została moją ulubioną :). Obiecuję, że jeszcze jakieś "uszytki" na blogu się pojawią, bo mam ochotę na kolejne takie spódniczki, tylko w innych kolorach. Może dzięki temu zacznę częściej w spódnicach chodzić, bo ostatnimi czasy królowały u mnie spodnie. Poza tym muszę wreszcie zutylizować chociaż część materiałów, które mam zachomikowane w domu po różnych kątach ;)). Oby mi tylko wena do szycia zbyt szybko nie minęła :)).

      Usuń
  17. Świetne spódnice! Wszystkie trzy bardzo mi się podobają, bardzo dobre kroje i pięknie na Tobie leżą. Wyglądają jakby były z markowej pracowni krawieckiej:) Opłaciło się trzymać te kciuki, żeby wena Cię nie opuściła:)))
    Uściski:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Sabinko :)). Gdybyś tych kciuków nie trzymała, to z pewnością nie udałoby mi się ich uszyć ;))). Uściski :)).

      Usuń
  18. Zapewne skoro tak twierdzisz, szycie nie jest Twoją pasją. Tym bardziej jestem pod wrażeniem wspaniałych efektów.
    Podziwiałam i tą z poprzedniego wpisu.Moją faworytką zdecydowanie zostaje zielona.Podobają mi się wszystkie.Ale uwielbiam fason taki, jaki wybrałaś dla zieleni:)
    Co do lnu, niestety "coś za coś". Mam sporo rzeczy z lnu i w największe upały świetnie się sprawdza. Gniecie się, to fakt. Ale chyba to jedyny materiał w którym mi to nie przeszkadza.
    Pozdrawiam bardzo serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje pięknie :). Też najbardziej lubię fason taki, jak tej zielonej i pewnie uszyję jeszcze podobną, w innym kolorze. Ale czasem chce się czegoś innego, no i trudno mieć wszystkie spódnice jednakowe ;)). Len też bardzo lubię i muszę przyznać, że ta jego gniotliwość już mi nie przeszkadza. Mam wrażenie, że len gniecie się w jakiś taki szlachetny sposób i pasuje mu to :)).
      Pozdrawiam bardzo serdecznie :).

      Usuń
    2. No właśnie, co do lnu nie potrafiłam tak trafnie tego określić.

      Usuń
  19. Zielona - dla mnie idealna! Czerwona, no ja bym jednak skróciła do kolan, ale Tobie dobrze, bo ładnemu we wszystkim ładnie!
    Z tej pięknej czerwieni, bo faktycznie nie łatwo znaleźć piękny odcień - ja bym sukienkę uszyła, szmizjerkę prostą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zielona nosi się idealnie i chyba jutro znowu ubiorę ją do pracy :). Czerwona jeszcze nie doczekała się "wyjścia" z domu ale i na nią przyjdzie czas. Z reszty tego czerwonego materiału zamierzam uszyć prostą sukienkę (nawet już wykrój znalazłam), a może nawet na prostą, krótką spódniczkę jeszcze starczy - szkoda tylko, że wena do szycia gdzieś sobie poszła ;(.

      Usuń