Zrobiłam wreszcie swój pierwszy lariat. Zabierałam się do niego długo, chyba ponad rok, bo przerażała mnie ilość koralików do nawleczenia i przerobienia. Wreszcie, dzięki dobrym radom koleżanek ( Tobatko, Sabinko - dzięki!), zmobilizowałam się i ... jest! Sznur zrobiony jest z koralików toho 11o w kolorze silver-lined gray i ma długość 140 cm. Naszyjnik pięknie się błyszczy, co nie bardzo widać na zdjęciach.
Pierwotnie chciałam wykończyć go listkami wyplecionymi z koralików. Niestety ścieg peyote nie jest moją mocną stroną - listki wyszły mi krzywe i każdy inny :(. Zmieniłam więc koncepcję :). Jak się wreszcie nauczę robić ładne listki, to zawsze mogę zmienić zakończenie sznura :).
Muszę się jeszcze pochwalić - spotkała mnie dzisiaj bardzo miła niespodzianka. Dostałam całkiem niespodziewany i zupełnie bez okazji prezent od kolegi z pracy - stojak na biżuterię, a konkretnie na kolczyki :)). Chyba nie muszę pisać jak bardzo ucieszył mnie ten prezent? :)).
Zaraz po powrocie do domu powiesiłam na nim moje kolczyki i teraz prezentuje się tak:
To nie są jeszcze wszystkie moje kolczyki - nie zmieściły się filcowe i część szydełkowych. Co prawda na najniższym poziomie zostało jeszcze kilka dziurek, ale zmieszczą się tam jedynie krótkie kolczyki, a takich na razie nie mam.
Teraz wreszcie kolczyki mam łatwo dostępne i nie muszę wysypywać na stół całej zawartości pudełek, w których je trzymałam do tej pory, żeby skompletować parę :).
Miłego wieczoru Wam życzę i trochę ochłody w nocy :).
Pierwotnie chciałam wykończyć go listkami wyplecionymi z koralików. Niestety ścieg peyote nie jest moją mocną stroną - listki wyszły mi krzywe i każdy inny :(. Zmieniłam więc koncepcję :). Jak się wreszcie nauczę robić ładne listki, to zawsze mogę zmienić zakończenie sznura :).
Muszę się jeszcze pochwalić - spotkała mnie dzisiaj bardzo miła niespodzianka. Dostałam całkiem niespodziewany i zupełnie bez okazji prezent od kolegi z pracy - stojak na biżuterię, a konkretnie na kolczyki :)). Chyba nie muszę pisać jak bardzo ucieszył mnie ten prezent? :)).
Zaraz po powrocie do domu powiesiłam na nim moje kolczyki i teraz prezentuje się tak:
To nie są jeszcze wszystkie moje kolczyki - nie zmieściły się filcowe i część szydełkowych. Co prawda na najniższym poziomie zostało jeszcze kilka dziurek, ale zmieszczą się tam jedynie krótkie kolczyki, a takich na razie nie mam.
Teraz wreszcie kolczyki mam łatwo dostępne i nie muszę wysypywać na stół całej zawartości pudełek, w których je trzymałam do tej pory, żeby skompletować parę :).
Miłego wieczoru Wam życzę i trochę ochłody w nocy :).
No patrzę i podziwiam - piękny ten sznur :)) Sama biżuterii nie noszę ale jak będziesz tak dalej pokazywać te cudności to kto wie może mnie też kiedyś dopadnie.
OdpowiedzUsuńZestaw kolczyków imponujący !! - ja niestety tylko rodowane bigle mogę zakładać :(
Dziękuję :). Też kiedyś nie nosiłam biżuterii, sporadycznie założyłam jakiś srebrny łańcuszek i to wszystko. Dopiero jak sama zaczęłam się bawić w "produkcję" biżuterii zaczęłam ją nosić i tak się przyzwyczaiłam, że teraz codziennie coś na sobie wieszam ;)). Jedynie zimą nie noszę kolczyków, bo mi przeszkadzają - haczą o kurtkę i czapkę. Teraz jednak są w ciągłym użyciu :). Na szczęście moje uszy znoszą chyba każdy rodzaj bigli :).
UsuńNoooo jestem pod wrażeniem .... naszyjnik bardzo mi sie podoba a kolczyki....ich ilość wbiła mnie w krzesło:)))
OdpowiedzUsuńCieszę się :)). Co do kolczyków, to jeszcze nie wszystkie - te największe się nie zmieściły :). I nie obiecuję, że już żadna para nie powstanie ;))).
UsuńPiękny lariat, potrafię sobie wyobrazić, jak skrzy :)
OdpowiedzUsuńStojak też mam zapchany, drugi by mi się przydał - czy to już uzależnienie od biżuterii? :) Twoje kolekcja imponująca :)
Nawet nie wiesz jak się cieszę, że go wreszcie zrobiłam :)). Może kiedyś będzie jeszcze powtórka z rozrywki? :)
UsuńStojak jest super. Podobno bywają też wyższe, ale tym razem nie było - może wtedy bym się zmieściła :). Przydałoby się jeszcze coś na sznury, bo przechowuję je w woreczku i za każdym razem muszę wszystkie wyciągać, żeby znaleźć ten właściwy ;(. Nie wiem czy to już uzależnienie od biżuterii, ale jeśli nawet, to nieszkodliwe :)).
Już widzę ten naszyjnik na Tobie i zazdroszczę. Cierpliwości i umiejętności też. Piękny ten stojak!
OdpowiedzUsuńDziękuję :). Umiejętności do takich sznurów wielkich nie trzeba - to tylko oczka ścisłe na szydełku. Za to cierpliwość bardzo się przydaje :)).
UsuńFrasiu, kiedy byłam piękna i młoda to miałam podobną ilość, każdego dnia inne kolczyki, aż byłam charakterystyczna :)
OdpowiedzUsuńdzisiaj mam dużo mniej ale za to prawie każdy to podarunek od kogoś miłego i dlatego mam do swojej biżu bardzo szczególny stosunek.
Frasiowe wyroby też tam są!!!!!
Aniu, kiedy ja byłam piękna i młoda to wcale biżuterii nie miałam i nie nosiłam. Na stare lata mi się odmieniło ;)).
UsuńZdecydowana większość kolczyków na tym stojaku to moja produkcja, ale są tam też kolczyki, które dostałam w prezencie. Na zdjęciu akurat niezbyt dobrze je widać, ale ja je widzę :)). I bardzo lubię nosić :).
Aaaaa zostałam powalona totalnie, po pierwsze stojakiem i Twoją kolczykową kolekcją.....
OdpowiedzUsuńA sznur robi ogromne wrażenie, Frasiu ile koralików nawlekłaś? nie pytam o liczbę oczywiście, ale jakąś przybliżoną wagę.....
pozdrawiam
Stojak jest super i już bardzo go lubię. Dzisiaj wreszcie nie musiałam szukać odpowiednich kolczyków, bo teraz wszystkie są doskonale widoczne i wiszą parami :).
UsuńPrawdę mówiąc nie mam pojęcia ile koralików poszło mi na ten lariat. Miałam 100g opakowanie i sporo jeszcze zostało - może zużyłam połowę? Myślę, że 50 g powinno wystarczyć.
Czyżby koraliki i Ciebie na dobre wciągnęły? ;))
Dłubię i przeklinam je jednocześnie.... właśnie nowa dosawa koralików przyszła.....
UsuńA za info dziękuję serdecznie... taki konkret mi wystarczy żeby mieć pogląd ile trzeba na takie cóś....
Stojaczka zazdroszczę - a jakże!!!
OdpowiedzUsuńFrasiu, znowu się zachwycam koralikami. Jak więcej tego będzie to przestanę tu wpadać albo wiesz co, przyjadę i okradnę z tych cudeniek, ot co:)
Pozdrawiam, Marlena
Sama sobie tego stojaka zazdroszczę ;))). Koraliki jeszcze z pewnością będą (wszak lato dopiero się zaczęło), ale obiecuję, że nie będzie to jedyny temat wpisów na blogu, więc wpadaj bez obaw - zapraszam serdecznie :))).
UsuńŚwietny ten lariat, sama zabieram się do zrobienia choć jednego z marnym skutkiem;p)
OdpowiedzUsuńDziękuję :). Powodzenia z lariatem - nie taki diabeł straszny jak się okazało :))
UsuńPodziwiam nawlekanie tych koralikow,szkoda ze jeszcze nie produkuja takich maszynek do nawlekanie,bo to u mnie jest najgorsze i najbardziej nudne,naszyjnik jest przesliczny!Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAleż są takie maszynki. Nazywa się to młynek do nawlekania koralików - widziałam takie w internetowych sklepach z koralikami, m.in. w Kadoro. Tyle tylko, że tym sposobem można nawlekać koraliki w jednym kolorze lub mieszance kolorów. Jeśli trzeba nawlekać określoną sekwencję, to pozostaje jedynie igła z nitką. Nie wiem tylko jak się taki młynek sprawuje w praktyce, bo go nie mam :).
UsuńCudowne! Właśnie zamówiłam sobie trochę koralików TOHO i będę próbować coś stworzyć. Mam nadzieję, że mi się uda.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Dziękuję :). Życzę powodzenia w zabawie z koralikami, ale lojalnie uprzedzam - to uzależnia :)).
UsuńO masz ten stojaczek jest świetny :))) naszyjnik jest śliczny umm może ja się pokuszę na taki długi naszyjnik...pozdrawiam cieplutko Viola
OdpowiedzUsuńDzięki Violu :). Pokuś się koniecznie - robi się go tak samo jak krótki, tylko ... kilka razy dłużej :)). Ze stojaka jestem bardzo zadowolona :).
UsuńLariat uroczy - zachęcasz jeszcze bardziej, a mam w planach w spokojny czas wakacyjny się wziąć za to przedsięwzięcie. Ilość kolczykówmnie powaliła i zawstydziła, chyba musze wziąć się za robotę, bo jakoś mało elegnacka jestem ;-)
OdpowiedzUsuńSkuś się, skuś! Takie sznury to świetna robótka wakacyjna, mało miejsca zajmują i nie grzeją w czasie upałów :). Kolczyków faktycznie mam sporo, bo lubię je robić i nosić, ale to co widać to urobek ostatnich chyba 4 lat. Nawet widać, że różne techniki mnie w różnym okresie pasjonowały - zaczęło się od szydełka, potem była frywolitka, a od dwóch lat rządzą koraliki :)).
UsuńPrzyznam się szczerze ,że tytuł Twojego postu był dla mnie całkowitą niewiadomą :( ale dzięki Tobie już wiem, że lariat to naszyjnik i do tego przecudny. Stojaka zazdroszczę ,bo śliczny i jak widzę pojemny :) Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńDziękuję :). Lariat to faktycznie naszyjnik, tyle że długi i bez zapięcia. Można go różnie motać wokół szyi, ale chyba najczęściej wiąże się go w supeł, a te "dzyndzole" są dodatkową ozdobą.
UsuńStojak pojemny, ale jak widać udało mi się go zapełnić :)). Swoją drogą muszę kiedyś policzyć ile mam tych kolczyków, bo sama nie wiem :)).
Lariat imponujący i piękny :))
OdpowiedzUsuńDzięki :))
UsuńNo widzisz, nie taki lariat straszny! Piękny jest, śliczne mu końcówki zrobiłaś :)
OdpowiedzUsuńDzięki :). Jakoś dałam radę :). Końcówki miały być inne ale nie wyszło :( - muszę się u Ciebie podszkolić ze ściegu peyote :).
UsuńOj zapomniałam napisać, że niespodziankowy stojak jest cudny!! Fajnie mieć takich kolegów :)
OdpowiedzUsuńFajnie :))). To się zdarzyło pierwszy raz ale było baaaardzo miłe :)). Buziaki :*
Usuń