Udało mi się zutylizować kolejne resztki czesanek do filcowania, które kupiłam kilka lat temu. Tym razem w ruch poszły czesanki w kolorach: naturalnym, szarym, grafitowym i czarnym. Niestety okazało się, że czesanki były różnej jakości, co odbiło się na gotowej nitce. O ile ta w naturalnym kolorze była bardzo ładna, przędła się świetnie i równo, o tyle szara i grafitowa były znacznie bardziej szorstkie i nie udało mi się ich tak równo uprząść. Czarna była koszmarnej jakości i jest jej w gotowej nitce najmniej - resztę schowałam z powrotem do woreczka i może kiedyś ją sfilcuję.
Gotowa nitka prezentuje się tak:
Wełnę przędłam z przeznaczeniem na skarpetki, które też już wydziergałam :). Tradycyjnie już u mnie skarpety różnią się kolorystycznie. Te jednak różnią się jeszcze w dotyku - białe części są miękkie i miłe, ciemne natomiast bardziej szorstkie i nieco grubsze. Ale w "eksploatacji" specjalnie to nie przeszkadza i z pewnością będę je nosić :).
Tak wyglądają razem:
Widok z boku:
Zbliżenie na wzór:
Nie gwarantuję, że to ostatnie skarpety w tym roku, ale na razie robię sobie krótką przerwę, bo chciałabym wreszcie poczuć atmosferę zbliżających się świąt, a z tym w tym roku u mnie marnie.
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie :).
Gotowa nitka prezentuje się tak:
Wełnę przędłam z przeznaczeniem na skarpetki, które też już wydziergałam :). Tradycyjnie już u mnie skarpety różnią się kolorystycznie. Te jednak różnią się jeszcze w dotyku - białe części są miękkie i miłe, ciemne natomiast bardziej szorstkie i nieco grubsze. Ale w "eksploatacji" specjalnie to nie przeszkadza i z pewnością będę je nosić :).
Tak wyglądają razem:
Widok z boku:
Zbliżenie na wzór:
Nie gwarantuję, że to ostatnie skarpety w tym roku, ale na razie robię sobie krótką przerwę, bo chciałabym wreszcie poczuć atmosferę zbliżających się świąt, a z tym w tym roku u mnie marnie.
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie :).
ąle fajne, mimo że kolory mało optymistyczne to jakoś uśmiechnęłam się na ich widok:))
OdpowiedzUsuńDzięki :). Kolory idealnie pasowały do widoku za oknem, w czasie gdy dziergałam te skarpety. Na szczęście, odkąd je skończyłam, pojawiło się słońce i oby świeciło nam jak najdłużej :)).
UsuńŚwietny efekt kolorystyczny :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Dziękuję :). Jednak kolejne czesanki, które mam zamiar zutylizować w ten sposób, postanowiłam przed przędzeniem wymieszać (na takim metalowym "grzebieniu"). Efekt kolorystyczny powinien być zupełnie inny, a mam nadzieję, że i jakościowo będą bardziej jednolite :).
UsuńDobrze, że leżę w łóżku, bo padłabym dokumentnie, a to tylko delikatnie zaległam na podusi i se chlipię nad swym brakiem czasu, umiejętności tkania, brakiem czasu na naumienie się tkania, bo w końcu kołowrotek mam, brakiem umiejętności wydziergania skarpet - och, życie jest niesprawiedliwe i już. Nic to - idę otrzeć ślepia Entrelackiem, co mi zwisa z drutów ;-)
OdpowiedzUsuńSylwuś - skoro leżysz w łóżku (czego Ci nie zazdroszczę, bo jednak wolę być zdrowa) to czas chyba masz, gorzej może być z chęciami do działania :). Mi też na mnóstwo rzeczy czasu brakuje :(. Tkać również nie potrafię mimo posiadania kołowrotka ;)). Kuruj się i wracaj szybko do zdrowia, a w międzyczasie kończ entrelaka :).
UsuńA nie mówiłam, że chora jestem ;-) No tak, tkać, hmmm, coś mi się popietruszkowało w zawalonych katarem zwojach. A za skarpetki kiedyś się wezmę, na pewno :-)
UsuńWeź się, weź! Już trzymam kciuki za Twoje pierwsze skarpetki :)).
UsuńO!jakie fajne skarpetki kolorowe:)))Ile już ich zrobiłaś w tym roku?Ja na razie produkuję jednolicie szare dla mojego Pana M-NUDA!Zrobiłam 4 pary(rozmiar 44 ) a jeszcze co najmniej 3 pary muszę zrobić(hlip,hlip-NUDA)Ale nie jestem masochistką-kolorowe rzeczy też robię:)))Pozdrawiam cieplutko i cmokam:)))
OdpowiedzUsuńDzięki Lucynko :*. Policzyłam wszystkie wydziergane w tym roku skarpety i wyszło mi, że zrobiłam ich 17 par, z czego 7 par poszło do ludzi, a reszta jest moja :). To chyba całkiem niezły wynik :)). Rozmiar 44 jest strrrrasznie duży - zdecydowanie wolę rozmiar 36 ;)). Moje skarpety są nie tylko kolorowe, ale nawet różnokolorowe - dzierganie identycznych skarpet w większych ilościach faktycznie może być nudne ;)). Buziaki :**
UsuńAle śmieszne, w negatywie :)
OdpowiedzUsuńA wiesz, że też miałam takie skojarzenia gdy je dziergałam? :)))
UsuńBoskie kolory!!!!!!! Śliczne skarpety!!!! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję pięknie :).
UsuńŚwietne skarpety, bardzo ładnie te kolorki się ułożyły. Wyglądają jakoś tak przyjaźnie i naturalnie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Dorota
Dziękuję :). Mimo, że do ideału im bardzo daleko, to już je polubiłam :))
UsuńWidziałam wcześniej i doszłam do wniosku, że przy całej naszej symetrii narzuconej na ubiór z "góry" (dwie nogi, dwie ręce) to rozwiązanie niezwykle mnie intryguje i pociąga :))
OdpowiedzUsuńJa też za niedługo wezmę się za skarpety, niech się tylko trochę uspokoi (byle nie ucichło :))
Uściski
Ja się już tak przyzwyczaiłam do tych moich "różnych" skarpet, że lubię je chyba bardziej od tych grzecznie jednakowych ;)). Na razie jednak zrobiłam sobie przerwę w dzierganiu skarpet, ale z 5 drutami się nie rozstałam - dziergam bombki. Mam już dwie i zastanawiam się na ile jeszcze starczy mi cierpliwości i czasu :)).
UsuńŚciskam serdecznie :).
Nie gwarantuj tego! Rób skarpety, bo mi przypominasz o nich i mobilizujesz :) Są bombowe!
OdpowiedzUsuńObiecuję, że nie zaprzestanę produkcji skarpet, bo lubię je i robić i nosić :))
UsuńFrasiek - policzyłaś skarpety swoje?
OdpowiedzUsuńPewnie, że policzyłam - 10 par wydziergałam dla siebie, plus 7 par, które poszły "do ludzi" :))
Usuń