Ale po kolei. Odwiedziła mnie wczoraj Poohatka. Przy kawie, herbacie i słodkościach spędziłyśmy bardzo przyjemnie i twórczo dzień :). Kasia uczyła mnie filcowania na mokro. Efektem tej nauki były dwa kwiaty. Pierwszy powstał grafitowy z dodatkiem szarości - chyba zainspirowała mnie wczorajsza pogoda ;). Krzywy okrutnie i niepodobny do żadnego znanego mi kwiatka - mąż stwierdził, że to chyba jakiś bardzo egzotyczny okaz, bo niczego podobnego wcześniej nie widział ;)).
Oto on:
Efekt mnie nieco podłamał - nie tego oczekiwałam. Postanowiłam jednak spróbować jeszcze raz, nieco innym sposobem. Tym razem w użyciu była czesanka w dwóch odzieniach fioletu. A efekt? Też bardzo daleki od ideału, ale podoba mi się troszkę bardziej :)
Wiem już jedno - w dziedzinie filcowania na mokro jeszcze baaaardzo dużo muszę się nauczyć :).
Pocieszam się tym, że przecież nie od razu Kraków zbudowano, a dziewczyny, które tworzą cuda z filcu też kiedyś zaczynały od nie zawsze udanych projektów :).
Najważniejsze jednak, że spędziłam bardzo przyjemnie wczorajszy dzień, bawiłam się świetnie i naładowałam swoje akumulatory. Bardzo Ci Kasiu za to dziękuję :)).
Miłego wieczoru Wam życzę :))
Frasiu,mąż takiego nie widział ? nie mógł nigdzie widzieć, bo to unikat !! jeden jedyny i na pewno, będzie się super prezentował do srebrnej lub popielatej kreacji :))))
OdpowiedzUsuńojej, jak ja bym chciała się nauczyć takiego filcowania!
OdpowiedzUsuńjakbyś nie powiedziała, że to pierwsze Twoje próby to bym się nie domyśliła. dla mnie i czarny i fioletowy jest uroczy z tym, że czarny bardziej awangardowy:)
super!
No kochana! Podziwiam! Moją przygodę z filcowaniem na mokro zakończyłam spektakularnym zatopieniem kuchni ;-)
OdpowiedzUsuńJakoś nie mam odwagi ponownie się w to bawić. Za dużo wycierania miałam ;-D
Theyooka - no, unikat to on jest zdecydowanie :)). Przypomniało mi się, że mam taki jasno popielaty, gładki sweter - muszę sprawdzić jak będzie się z nim prezentował :).
OdpowiedzUsuńTabajka - filcowanie na mokro nie jest takie trudne, tylko - przynajmniej dla mnie - efekt końcowy trudny jest do przewidzenia ;)). Instrukcji różnych w internecie jest mnóstwo, ale przyznaję, że nauka w miłym towarzystwie jest znacznie przyjemniejsza, a zabawa przy tym przednia :)).
Ata - jak Ty to zrobiłaś??? My urzędowałyśmy w pokoju (mam zbyt małą kuchnię na takie zabawy) i na szczęście nie ucierpiał na tym ani stół, ani wykładzina na podłodze :). Szczerze mówiąc, to do zrobienia trzech kwiatków nie zużyłyśmy nawet 0,5 litra wody (nie licząc końcowego płukania, które uskuteczniałyśmy w łazience) :)).
Widzę,że bardzo wszechstronna jesteś!Piękne te kfiatki.Widzę,że koniecznie już muszę się z Tobą umówić.I że frywolitka to nie będzie jedyne czego mnie będziesz uczyć!P.S.Czółenka już mam!Pozdrawiam ciepło.
OdpowiedzUsuńA jakoś tak się samo zrobiło... ;-)
OdpowiedzUsuńLucynko - lubię próbować różnych rodzajów rękodzieła :). Jedno wychodzi mi lepiej, inne gorzej, ale póki nie spróbuję to nie wiem :). Spotkać się musimy koniecznie :). Jak tylko wyrobię się z terminowymi pracami dam Ci znać i się dogadamy :). Tylko nie wszystko na raz - przyjemności trzeba sobie dawkować ;)))
OdpowiedzUsuńAta - czyli wszystko zgodnie z prawami przyrody :)). Mój fizyk w LO zawsze mawiał, że w przyrodzie wszystko dąży do maksymalnego nieuporządkowania. Innymi słowy - bałagan robi się sam, posprzątać niestety już my musimy :)).
Ehh... a ja mam czesankę i straciłam nieco weny... Poohatko, ratunku! Frasiu, jak na pierwsze prace, to nie masz co marudzić! :)
OdpowiedzUsuńFrasiu - a Ty chyba się czepiasz! Znakomite te kwiaty i kolory! Jakiś dół miałaś jak to pisałaś???????
OdpowiedzUsuńDziabko - wena jeszcze przyjdzie :). Na razie haftuj swoją różę, a jak będziesz miała dosyć krzyżyków to może na filcowanie chęć Cię najdzie :))
OdpowiedzUsuńKankanko - doła nie miałam, wręcz przeciwnie - bawiłam się świetnie. Tyle tylko, że to co chciałam otrzymać nijak się ma to tego co powstało. Widać nie potrafię obiektywnie oceniać własnych "dzieł" :).
Asiu, to ja dziękuję :) Teraz już chyba trasę opanowałam, więc bój się... ;)
OdpowiedzUsuńNo i czego Ty chcesz od tych kwiatów??? Fioletowy super :) mnie jednak wiatrak wyszedł :D nie trzeba było tyle nacinać ;) Z filcem chyba już tak jest, że nie do końca on przewidywalny...
Dziabko, ale co ratunku???